sobota, 28 grudnia 2013

#1. Dwóch buntowników. - Sezon #1



Przedmieście. Cisza, spokój. Nie tak jak w centrum gdzie zawsze było pełno przepychu i hałasu. Opadające kolorowe liście wijące się po ulicach, wskazywały oznaki jesieni. Ostre słońce zawitało po kolei do domów mieszkańców. Delikatny, chłodny wiatr, drażniący ciało. Spokój, poranny spokój. Ludzi wręcz w ogóle nie było widać. Czasem pojawiała się matka z małym dzieciątkiem, lub sprzątające ulice starsze babcie, bądź też inne osoby. Można by powiedzieć, ‘zbyt wcześnie na to by się budzić’. Nie wyklucza to też tego, że często trafią się różne przypadki. Tak jak ten, w którym o tej godzinie, zawsze było głośno. Jedno nieduże, jednopiętrowe mieszkanko, w którym zawsze było zamieszanie, pozostawione dwójce dzieciakom. Wszystkie podstawowe pomieszczenia i dwa małe pokoje, oraz toczące się w nich wiecznie wojny i nienawiść. Panująca czystość, ład  i porządek. Meble niezwykle dobrane z elementami nowoczesności. Mimo, że wystrój sprawiał wrażenie osób ułożonych czy też spokojnych, bardzo mało przypominał ekscentryczne zachowanie młodych, które wciąż każdemu w swój niezwykły sposób pokazywali.
Po kuchni od rana krzątała się dziewczyna o krótkich blond włosach i normalnym, wręcz przeciętnym ubiorze. Trzymając w ręku mały kubeczek, robiła tysiące innych czynności. Raz na jakiś czas brała łyk kawy, czym szybciej biegając po domu. Dodatkiem do tego było to, że po wybiciu  godziny siódmej, czy też wcześniej, zaczynała krzyczeć i nie zaważając na nic, budzić drugiego lokatora domu. Było tak każdego dnia, więc zazwyczaj ten ‘drugi lokator’ był już na tyle przyzwyczajony, że często te poczynania miał w głębokim poważaniu. Spał, olewając wszystko. Wypierając, że nienawidzi tego całego świata i najchętniej mógłby tylko  leżeć, nic nie robiąc. Pomieszczenie, w którym spędzał czas było dosyć inne niż pozostałe. Ściany nie były tak zadbane, a wręcz obdrapane i brudne. Meble były stare bez połysku. Jedyną czystą i nowoczesną rzeczą w całym pokoju były prawdopodobnie tylko płyty i mp3 leżąca obok mężczyzny. Wolał spać, zapominając o pewnych zamkniętych sprawach, albo wyjść z domu i najlepiej nigdy do niego nie wracać.

- Deidara! Deidara! Śniadanie!-Miły, choć lekko zirytowany kobiecy głos rozbrzmiał cały dom, a nawet w najmniejszych zakamarkach, byłby słyszalny. Dziewczyna usiadła do obszernego śnieżnego stołu, łapiąc jedną kanapkę.-Deidara, mam się do ciebie przejść? -Mówiła z pełnymi ustami, wypchanymi sporymi kawałkami bułeczki z dżemem wiśniowym.

- Nie dziękuje...- Jęknął zaspany do poduszki, przekręcając się na drugi bok. Leżał w małym pokoju, na dodatek na piętrze. Jego niedosłyszalne szepty i pomruki były prawdopodobnie nikomu nieznane. Budzik dzwonił już od połowy godziny. Mężczyzna wygodnie usadowiony nawet nie myślał, aby dziś ruszyć jakąkolwiek częścią ciała, a co dopiero wstać i iść tam gdzie prosi go zajadająca się śniadaniem dziewczyna. W najmniej odpowiednim momencie zadzwonił dzwonek do drzwi. Dziewczyna o krótkich blond włosach podbiegła do długich brązowych drzwi i jednym szybkim ruchem otworzyła je, trzymając w ustach ciepły tost z majonezem.

- Witaj Naine, cudownie wyglądasz...z resztą jak zawsze.- W przejściu stał wysoki chłopak o lawendowych oczach. Oparł się o ścianę, przejeżdżając pewnym i łapczywym spojrzeniem po zgrabnym ciele błękitnookiej. Cyniczny uśmieszek i wzrok. Pełen zachłanności.
- To ty...-mlasnęła robiąc małą przerwę.-...Przedszkolaku...- burknęła z lekkim zawiedzeniem. Odwróciła się do niego tyłem i wzięła do ręki ciepłą kromkę.-...Nie za wysokie progi na twoje nogi, kochasiu?-chłopak podszedł bliżej, stając na przeciw niej by ich spojrzenia mogły się spotkać.

- Dopiero co przeszedłem, a Ty już masz do mnie wyrzuty, kotku? -Nad chylił się nad zabójczą pięknością.-Kociaczku, każdy o tym wie, że jesteś moja.-Zadowolony, położył ręce na jej szczupłej tali, powoli przymykając i otwierając powieki.
- Jak zwykle żarty się ciebie trzymają, Hidanku.-odepchnęła go z subtelnością opuszkami palców od siebie, naśmiewając się.-A no tak...-Zmierzyła go wzrokiem. Mimo tego, iż dzieliła ich różnica wieku, Hidan był o wiele wyższy i bardziej umięśniony, niż dwudziestotrzyletnia Naine. Blondynka pozostawiła palec na jego klatce piersiowej, dotykając miękkiej czarnej koszulki z wydrukiem mało znanego zespołu. Z ciekawością przyglądała się także kilku łańcuchom u ciemno jeansowych spodni.
Chłopak został przywarty do kremowo-żółtej ściany korytarza.

-...Miałeś mnie nie dotykać, czyż nie?- Usta dziewczyny wykrzywiły się w cynicznym uśmiechu i lekkim grymasie, spowodowanym przez młodego mężczyznę. Szczupłe, wręcz kościste palce dziewczyny, opierały się o klatkę piersiową siwowłosego, a oczy pozostawały przymrużone.-Młody jest na górze-odparła po krótkim namyśle kobieta, po czym skierowała swój krok do jasnokremowej, dość dużej kuchni. Oparła głowę o ścianę, przyglądając się poczynaniom chłopaka, który westchnął cicho.

-Nie da się z tobą negocjować. Znam cię tyle lat, a ty nadal pozostajesz nieugięta, ale kiedyś nie oprzesz się mojemu urokowi- Hidan uśmiechnął się szczerze i wolnym, wręcz niechętnym krokiem ruszył w stronę pokoju brata blondwłosej. Czarne glany, dość zabłocone, porobiły kilka śladów na przestronnych schodach, które były z jasnego drewna. Naine westchnęła, przeklęła parę razy co było nieuniknione jak się widzi siwowłosego na co dzień, oraz wzięła do ręki mokrą ścierkę, przyglądając się oddalającemu Hidanowi. Po paru chwilach chłopak znalazł się w pomieszczeniu. Było ono dość średnie. W oczy rzucało się dużo, wręcz ogrom płyt, które były porozwalane w całym pokoju. Czerwone ściany, a na nich mnóstwo plakatów mniej znanych zespołów. Zakurzone biurko z ciemnego drewna po lewej stronie było obsypane kartkami, zeszytami, oraz resztkami jedzenia. Nastoletni chłopak pokręcił chwile głową, przypominając sobie jak wygląda jego pokój. Po cichu podszedł do łóżka, zdzierając po chwili dla odmiany białą pościel. Ujrzał swojego przyjaciela, którego znał od podstawówki. Był to dość wysoki nastolatek z blond włosami i niebieskimi oczami, zwykle bez makijażu. Na pierwszy rzut oka można by było pomyśleć, że to dziewczyna, jednak po krótkim zastanowieniu i użyciu mózgu trzeba było przyznać, że to mężczyzna. Jasnoczerwony podkoszulek chłopaka, podwinął się po samą szyje, powodując chłód na jego bladej skórze. Siwy zaśmiał się, popychając Deidare co okazało się być złym pomysłem. Każdy kto znał blondyna, wiedział, iż nie powinno się go budzić z samego rana. Wściekły wzrok powędrował na lawendowe tęczówki.
-Człowieku, co ty tu robisz tak wcześnie? Dzisiaj gdzieś idziemy czy jak?- Wstając do siadu skrzyżnego, niebieskooki poczuł kawałki plastiku na swoich plecach. Krzywiąc się, spojrzał w bok po czym ujrzał resztki swojego budzika. ‘Super, Naine znów będzie wściekła. Jestem takiii nieodpowiedzialny’ Pomyślał blondyn i nie czekając na odpowiedź ze strony swojego przyjaciela, poruszył się prawie nieprzytomny do dużego okna w swoim pokoju. Żaluzje powędrowały w górę, a jasne promienie słońca oświetliły ciemny pokój. Deidara skrzywił się i zaczął kręcić po całym pomieszczeniu, szukając par spodni, które ostatnio widział na krześle. Niestety, pod długich poszukiwaniach, aż dwuminutowych, zrezygnował i zabrał ze sobą ciemne jeansy. Do jego myśli, dotarł głos Hidana

-Do szkoły! Dzisiaj twoja siostrzyczka znów mnie spławiła, weź ją jakoś do mnie przekonaj- cichym, nawet załamanym szeptem powiedział siwowłosy. Podparł głowę o swoje dłonie, uśmiechając się do chłopaka. Głośny śmiech rozprzestrzenił się po całym pokoju. Deidara zaklaskał rękoma i zaczął zakładać szybko spodnie.
-Mam ja przekonać do zboczeńca, erotomana i to w dodatku w moim wieku? Sam cię ledwo znoszę, a teraz na dół i do tego więzienia marsz- zasalutował blondyn i podparł łokieć o bark Hidana. Klepnął go dość mocno w plecy i wypchnął ze swojego pokoju, zamykając drzwi na klucz. Tak dla pewności, jakby jego siostra zachciała czegoś poszukać, a co najważniejsze posprzątać. Hidan, nie wiele myśląc, ruszył z zamyślonym wyrazem twarzy na dół. Niestety Deidara nie miał tego szczęścia, bo zaraz po wejściu na schody, nie utrzymał równowagi i upadł głośno na podest. Śmiech siwowłosego było słychać na cały dom, a przeklinanie niebieskookiego na dwa kilometry stąd.

-Naine, twoje sprzątanie jest przydatne!- Krzyknął z końca pomieszczenia Hidan, po czym został wypchnięty przed dom swojego przyjaciela. Podmuch wiatru przywitał ich obu, a chęć pójścia do szkoły momentalnie opadła i rozmyła się jak bańka mydlana. Deidara westchnął i założył kurtkę. Jest nadzieja, że spóźnią się na pierwszą lekcje. Wyzywał  świat jeszcze chwile pod nosem, idąc do przodu razem z przyjacielem. Szli po długim parku prowadzącym do głównej ulicy. Rozmawiali o tym co zawsze. Mijali dobrze znanych im ludzi. Obydwoje zatrzymali się przed bramą ogromnej szkoły. Złapali głębokie oddechy. Setka rozweselonych osób mijała ich szerokim łukiem. Często były to osoby które kochały całym sercem tą szkołę, reszta miała ich za największe gwiazdy, bądź też udanych idiotów. Byli znani w całej szkole. Oni i ich przypały. Weszli pewnie do szkoły. Zmęczony Deidara cały czas ziewał i wchodził na niemal każdego, nawet nie kiwając w geście przeprosin. Zazwyczaj trzymał ręce w kieszeni i dumnie kroczył po korytarzach jednej z najbardziej specjalistycznych szkół. Jego przyjaciel różnił się tylko tym, że od razu po przekroczeniu progu szkoły, zaczął polowanie na młode niewiasty. Chciał przeważnie jednego i praktycznie zawsze to dostawał. Był miły i jego czarujący wygląd działał na sporo kobiet w jego wieku. Zadzwonił dzwonek Deidara i Hidan weszli do klasy…Na trzecią lekcję. Pełno uczniów skierowało wzrok na dwóch mężczyzn wracając do swoich czynności.
-Deidara Katsu i Hidan Blood… Myśleliśmy, że dziś już was nie ujrzymy.-Niziutka starsza pani spojrzała na dwie postacie. Jedna z nich rzuciła się wprost na ławkę i zamknęła oczy, otulając twarz rękoma.-Deidara! Słuchaj jak do Ciebie mówie!-Krzyczała podchodząc do blondyna. Poprawiła brzydką granatową sukienkę i uderzyła ręką w gładką ławkę.-Zaspałeś czy może i tym razem urządziłeś sobie poranny spacerek? Nie? …może pomagałeś nauczycielom? Hahaha! Miło by było usłyszeć choć raz miłe słowo na twój temat Katsu!-Wrzeszczała prosto do ucha blondynowi.

-Zamknij się w końcu.-Blondyn niewyraźnie powiedział, przez twarz którą miał schowaną między rękami.-Chciałbym się przespać. Chuj mnie co tam wpiszesz, daj mi, spać.-Z łagodnością powiedział olewając wychowawcę. Wszyscy uczniowie w pomieszczeniu zamarli. Każdy przypatrywał się sytuacji, z ciekawością co nastąpi. Jednak niektórzy byli już przyzwyczajeni takimi akcjami i czasem też znudzeni, więc obojętny był im rozwój wydarzeń. Zostanie po lekcjach, rozmowa z rodzicami, jedynki, czy też uwagi, wszystko już było, więc reszta spodziewała się, którejś z tych opcji.  
-O nie młody, tak nie będzie! Nie po to haruje tu za marne grosze, żeby użerać się z takimi uczniami jak Ty! Już dawno powinni cię wyrzucić z tej szkoły, po prostu na nią nie zasługujesz, a co najważniejsze…-nauczycielka rozkręciła się. Chodziła zdenerwowana po sali, nagle w przemówieniu przerwał jej siwowłosy uczeń.
-W dupie to mamy. Pisz temat.-Głośno westchnął. Opierając dłonie o krzesło i zaczynając się na nim powoli kołysać. Starsza kobieta zrobiła się cała czerwona. Z wściekłością złapała czarny mazak i wypisała na tablicy kilka ważnych informacji.  Uspokoiła się i odwróciła do klasy, a raczej do jednego ucznia.
-Hidan… Dla twojej wiadomości kochany, to godzina wychowawcza. Na niej nie zapisujemy tematu.-Klasa zaczęła się śmiać i wlepiła wzrok w tablice. Nauczycielka zabiła wzrokiem cały śmiech, każdy w ciszy zapisywał informacje. Jedynie Hidan i Deidara którzy siedzieli obok siebie w ławkach zajęci byli czymś zupełnie innym. Na koniec lekcji do dwojga buntowników podeszła starsza kobieta. –Widzę was po lekcjach, u mnie w klasie. Teraz zejść mi z oczu!- machnęła ręką.
Lekcje przebiegały dość spokojnie, jednak zależy jak dla kogo. Mnóstwo kartkówek jakie zapowiadały nauczycielki bądź nauczyciele, rozruszał klasę. Wrzaski, pojękiwania z niechęci przed nadchodzącymi testami wypełniały całą klasę. Mimo wszystko siwowłosy i blondyn niezbyt się tym przejęli. Myśleli tylko by zaszyć się w domu z muzyką, lub spotkać ze znajomymi. Zasypiając na lekcji, dotrwali do ostatniej lekcji, z której oczywiście mieli zamiar się zerwać. Była to sztuka. Deidara całym sercem gardził tym przedmiotem, chodził na niego tylko dlatego, iż miał za niską średnią. Ten przedmiot mimo wszystko był deską ratunku. Szybkim krokiem wyruszyli w strone wyjścia, jednak ich wychowawczyni zatrzymała ich w drzwiach.

-Wybieracie się gdzieś? Nie mieliście ze mną porozmawiać?-Staruszka zmierzyła ich od stóp do głów, po czym jak przedszkolaków, zaprowadziła ich do swojej sali, w której najczęściej prowadziła lekcje.

-Wybieraliśmy się do domu- Odparł szczerze Hidan i z grymasem na twarzy, usiadł na ławce, a brudne buty położył na parapecie, nie zważając na to co nauczycielka im powie. Kobieta westchnęła, otwartą ręką przejechała sobie po twarzy, po czym z lekką ulgą zaczęła swój monolog z której Deidara zapamiętał tylko jedno zdanie

-[…] Zostaniecie przeniesieni, nie mam zamiaru się już z wami użerać i tak powinniście być w innej szkole, ale dyrekcja dała wam jeszcze jedną szanse-Starsza pani uśmiechnęła się chytrze, a Hidan ustał jakby go wmurowali w ścianę. Deidare niezbyt to ruszyło, jednak drugi chłopak zatrząsnął tylko głową, łapiąc plecak i rękę jego przyjaciela, wyprowadzając go szybko z sali.

-Na stronie szkoły znajdziecie swój plan!-krzyknęła jeszcze w zanadrzu nauczycielka, po czym wróciła do swoich zajęć. Nastolatków powitał zimny wiatr, a liście zawirowały lekko pod jego wpływem. Hidan ustał przed chłopakiem, oddychając ciężko.

-Wiesz, że zostaliśmy przeniesieni do klasy plastycznej, prawda?- Odparł w napięcie siwowłosy i przejechał ręką po karku. Deidara stanął jak wryty, nie wiedząc co powiedzieć. Przedmiot, którego nienawidził przez całą szkołę , teraz będzie na porządku dziennym. Blondyn usiadł na schodach, zastanawiając się co powie starszej siostrze i co najważniejsze…jak zda. Deidara i Hidan wracali już do domu. Blondyn nie miał ochoty na jakąkolwiek rozmowę. Fioletowooki także się nie odzywał widząc stan kumpla. Zaczynało robić się ciemno, obydwaj koledzy zatrzymali się na skrzyżowaniu. Popatrzyli zrezygnowali na siebie i pożegnali. Siwowłosy ruszył w stronę domu, a mężczyzna o długich włosach stał przypatrując się lampom, które po chwili się zapaliły. Chłód zaczynał przeszywać jego ciało. Powoli zaczynając się trząść chłopak głośno przeklną. Rzucił plecakiem o wysokie drzewo, których w tej okolicy było bardzo dużo. Usiadł i wyjął z plecaka telefon. Rzadko go używał, więc nie był w najgorszym stanie. Zaczął wchodzić w opcję, włączając galerię zdjęć. Przejechał palcem po ekranie i uśmiechnął się.

-Mamo, kupiłaś mi ten telefon za najlepsze oceny...Teraz byłabyś zaskoczona.-Powiedział do siebie, patrząc na zdjęcia, które kiedyś robił całej rodzinie. Myślał, a po chwili pokręcił głową z niezadowoleniem. Spojrzał w ciemne niebo. Siedział zziębnięty pod drzewem i rozmyślał. Było już naprawdę późno, jednak chłopak nie miał ochoty wracać do domu. Po kilku godzinach spojrzał na zegarek. Wstał i otrzepał się ruszając ku domu. 
Wszedł do pustego mieszkania rzucając plecak na podłogę. Zapalił światło w salonie, szukając wzrokiem swojej siostry. Zostawił ślady butów na czystej, świeżo wypastowanej podłodze. Zaglądał do różnych pomieszczeń, wykrzykując imię krótkowłosej. Zniechęcony i zawiedziony wkroczył do kuchni uderzając pięścią w ścianę. Spojrzał na srebrzystą lodówkę na której znalazł kartkę z wiadomością „W lodówce masz już gotowe danie, odgrzej sobie. Odrób lekcję i posprzątaj w końcu pokój. Przepraszam, wrócę wieczorem. Naine.”. Wściekły blondyn zgniótł kartkę i rzucił gdziekolwiek. Jego spojrzenie przeniosło się na duży czerwony zegarek, który wisiał w kuchni.

-Jeśli dla niej wieczór to godzina dwudziesta trzecia, to po jaką cholerę każe mi wracać o dziewiętnastej?!-Zepchnął z nóg glany i pobiegł po schodach. W spodniach szukał klucza, którego niestety nie znalazł. Krzyk blondyna z całą pewnością słyszeli wszyscy sąsiedzi obok. Wkurzony uderzył pięścią w drzwi i bezczynnie zjechał po ścianie. Zakrył twarz rękoma dalej klnąc. Po kilku chwilach uspokoił się. Zszedł na schody znajdując klucz. Całkowicie padnięty wszedł do pokoju. Spojrzał na łóżko. Tak, kochane, niezastąpione łózko. Ostatnimi czas zachowanie Deidary bardzo się zmieniło. Wybuchy złości, przeklinanie. Po prostu sobie nie radził. Nikt nie wiedział czemu tak było i na co był wściekły. Położył się do łóżka. Raczej padł na nie żałośnie. Nie zważając na to czy śpi w ubraniach czy nawet cały mokry od kilku godzinnego siedzenia pod drzewami, poszedł spać. Ciemność panująca w pokoju była wręcz zbawieniem w którym mógł się ukryć. Tam gdzie nikt go nie widział i nic od niego nie chciał. Tam gdzie miał zawsze spokój.  Tą ciemność, którą kochał. Wolał zapomnieć o całym dniu i o tym co czeka go jutro.

Ogłoszenie. Taki mały wstępik.

Ano, ohayo! Na wstępie(jak oficjalnie, hoho) chciałybyśmy wam powiedzieć, że tego oto bloga piszą dwie osoby. Nie będziemy zaznaczać kto co pisze, ponieważ chcemy by blog zachował jakąkolwiek estetyczność. Notki będą...długie. Tu chcemy ostrzec. Nasze opisy są dość rozległe i chcemy je skracać, jednak nie zawsze to wychodzi. . Jest to dość...nowoczesna wersja tego paringu. Pomysł zrodził się z nudów, więc może odrobinę zaskoczyć, jak i pewne zmiany w postaciach.

To na tyle.
Matsu i Nika.