-Deidara?...Co ty tutaj robisz?!
Blondyn na dźwięk swojego imienia, odwrócił się gwałtownie,
prawie się przewracając na wypastowanej klatce. W ostatniej sekundzie
przytrzymał się klamki od jakiś drzwi. Ustał na równe nogi, drapiąc się w kark.
- Ja?...Ja ten, mówiłem przecież, że zobaczymy się
wcześniej. -Młody uśmiechnął się zachęcająco, podchodząc bliżej zdziwionego
nauczyciela. Mężczyzna stojący w krótkich spodenkach i rozciągniętej, do granic
możliwości, koszulce, przekrzywił delikatnie głowę, po czym zaśmiał w subtelny
sposób. Przyglądał się chłopakowi z rozbawieniem na twarzy.
- Nie spodziewałem się tu.... Ciebie. Wejdź. - Nauczyciel
zaczął drapać się po plecach, czując zmieszanie. Cieszył się z najścia swojego
ucznia, jednak był tak zaskoczony, iż nie odzywał się dłuższą chwilę, próbując
ułożyć sobie w głowie wszystko. Tym czasem zabrał od niego kurtkę, zawieszając
w szafie, oraz od razu udał się do kuchni robiąc dwa kubki herbaty. Gestem ręki
pokazał uczniowi na kanapę, widząc speszenie na jego bladej twarzy. Blondyn
usiadł na ciemnej kanapie, rozglądając się niepewnie po mieszkaniu. Sam nie
wiedział czy ma być zdziwiony. W końcu spodziewał się czegoś niezwykłego.
Spojrzał przez ogromne okno, przez które sypał śnieg. Ogromną choinkę w centrum
miasta było widać nawet tutaj. Zachwycony tym widokiem, podszedł blisko
wielkiego szkła. Chciał teraz posiedzieć na balkonie, jednak wiedział, że to
zły pomysł. Odwrócił się, zawieszając wzrok na czerwonowłosym mistrzu.
Uśmiechnął się, spuszczając głowę. Podszedł niepewnie do Sasoriego, jakby nie
wiedząc, czy nie popsuje jakieś rzeczy w tym mieszkaniu. Wszystko było drogie i
wiadomo, że Deidara nie miałby czym oddać. Wziął do ręki reklamówkę, wyciągając
rękę przez twarz Akasuny.
- Ano...chyba lubisz słodycze. Jeśli nie, to mogę je wywalić,
albo dać Hidanowi, no ale jeśli je lubisz, to proszę. - Katsu zaplątał się w
swojej wypowiedzi i nie przypominał teraz tego rozwydrzonego buntownika.
Wiśniowowłosy przyglądając się typowo świątecznej reklamówce, uśmiechnął
delikatnie, biorąc prezent. Wyciągnął z niego dwie ogromne babeczki, z których
spływała czekolada. Wyglądały smakowicie. Akasuna oblizał się, biorąc od razu
gryz ciasta. Wzrok przeniósł na Deidarę, rozpoczynając przemowę z pełnymi
ustami.
- Bałdzo ci dzienkue. - Rzuł głośnio biorąc następne gryzy.
Podsunął kawałek przed twarz swojego kochanka. - Weź głyza. - Cały umazany
popatrzył na niego z uśmiechem. Wytknął babczke bliżej, widząc jak blondyn się
nieco odsunął. - No głyzka chociaż... -Deidara spojrzał na swojego nauczyciela,
lekko zażenowany. Pokręcił głową, dotykając jego ust. Wytarł go, chociaż i tak
nie do końca. Czekolada spływała po szczupłych palcach Młodego, jednak to nie
był problem. Chłopak oblizał resztki czekolady, puszczając oczko nauczycielowi.
- To chyba jednak nie był dobry pomysł...nie chce babeczki,
dziękuję. - Katsu pokręcił przecząco głową, siadając na wygodnym krześle przy
stole.
Gdy Akasuna. Zjadł obydwie babeczki, udał się do salonu
trzymając w rękach kubki herbaty, położył je na niskim stoliczku, który był cały
ze szkła i rozsiadł się na swoim śnieżno-puszystym fotelu stojącym na przeciw
krzesła. Te miejsce było wyłącznie Sasoriego, zawsze, gdy tam siedział czuł się
jak owinięty kołdrą. Rozłożył się wygodnie, biorąc do rąk naczynie.
- Będzie mi teraz
głupio, też musze dać ci jakiś prezent. - Zaśmiał się, przymrużając bardziej oczy,
a jego wzrok stał się tajemniczo pożądany i pewny. Blondyn patrzył tylko jak Sasori zatapia się
w ogromnym fotelu. O dziwo, Młodemu nie było zbytnio do śmiechu. Przypomniał
sobie o małym, malutkim szczególe w tym dniu. Mianowicie o..
- Sasori, mam do ciebie pytanie. Gdzie jest twoja żona?
Zaraz tu pewnie przyjdzie i mnie zamorduje. -Blondyn położył swoje dłonie na
kolanach i wyglądał teraz jak przykładny uczeń. Spojrzał w oczy Akasuny,
dziwiąc się lekko. Chyba niezbyt się przejął jego słowami..-P.. Prezent?
Starszy mężczyzna wstał, podchodząc do buntownika. Złapał go
delikatnie za nadgarstek, prowadząc do innego pokoju. Otworzył go, a pierwsze
co ukazało się ich oczom to ogromne łóżko, oraz meble, które były w zimnych
kolorach. Puste regały, zero jakichkolwiek ubrań, żadnego przepychu, który tu
panował, gdy mieszkała pani Akasuna. Sasori uśmiechnięty popatrzył na kochanka
kierując go na cudownie miękką pościel.
- Jak widzisz... Sypialnia pusta. Arisa tu już nie mieszka.
- Wiśniowowłosy położył nogę na nogę, siadając razem z Deidarą na łóżku. Blondyn
na początku nie zwracał uwagi na to co mówi jego nauczyciel. Był wstrząśnięty
tym, co teraz zobaczył. Ogromna sypialnia, a w niej piękne, miękkie łóżko, na
którym pewnie państwo Akasuna...nie! Deidara pokręcił głową, chcąc wyrzucić te
myśli z głowy.
- Wyprowadziła się? Musiała się poważnie wkurwić, skoro cię
opuściła. - Katsu oblizał wargi przed nauczycielem, patrząc mu w oczy.
Wyzywające, pełne pożądania oczy. Jak wczoraj wieczorem. No i stało się.
Wszystko sprzyjało jak najlepszym warunkom by w końcu dwoje ludzi mogło się
kochać w całkowitym spokoju, będąc tylko dla siebie. Akasuna od jakiegoś czasu
nie potrafił myśleć o niczym innym. W jego głowie panował chaos. Na widok
blondyna myślał, że nasienie wyjdzie mu uszami. Czuł jak przyśpiesza mu serce,
a oddech staje się cięższy. Przybliżył się do mężczyzny, odgarniając włosy
buntownika.
- Ano wkurzyła. Każda kobieta denerwuje się, gdy pojawia się
jakaś inna i to lepsza. Arisa uważa, że mam kochankę, nie wyprowadzałem jej z
błędu. - Nauczyciel zaśmiał się, nie przestając przyglądać się ciału Deidary.
Wiedział, że teraz jest jego i nie ucieknie mu już. Kiedy do blondyna doszły
słowa Akasuny, ten wstał z łóżka i tupnął urażony nogą o podłogę. Niczym jego
kochana, starsza siostra. Włosy zasłoniły mu twarz, a na jego skórze pojawiły
się ciarki, spowodowane przez zimne powietrze w pokoju.
- Jesteś idiotą! Ona myśli, że jestem laską?! - Katsu westchnął, starając się
uspokoić. Co jak co...uraziło go to. Buntownik oparł się o szafkę z zawadiackim
uśmiechem na twarzy.
-Ale chociaż jestem lepszy, nieprawdaż? - Sasori uderzył
plecami o łóżku, kładąc dłoń na całej twarzy. Po kilku sekundach, podniósł
tułów, opierając łokieć o kolano. Popatrzył na niego dość znużony, a w myślach
już wyciągał młotek by uderzyć go w ten ściśnięty umysł.
- Lepiej żeby myślała, że jesteś laską niż chłopakiem, nie? Wiesz
co mi może grozić jeszcze domyśli się, że w dodatku chodzi o u ucznia, prawda?
A teraz chodź tu i nie gniewaj się. Jesteś dziesięć razy lepszy. Nee Deidara,
chodź do mnie.. - Ostatnie zdanie powiedział na tyle kusząco, by jego kochanek
skorzystał z zachęcającej oferty. Blondyn niepewnie podszedł do nauczyciela.
Poczuł się jak malutkie dziecko przy Sasorim. Chłopak oblizał dolną wargę,
siadając na łóżku. Spoglądał na półeczki w pokoju, by unikać wzroku Akasuny.
Zrobiła się dziwna atmosfera do której Młody nie chciał doprowadzać. Podrapał
się po głowę, wbijając wzrok w podłogę.
- Faktycznie. Jednak skąd masz pewność, że i tak się nie
dowie? Dużo ryzykujesz...
- Chce ryzykować... Chce być blisko ciebie, do czasu rozwodu
wole się kryć, a potem nie będziemy musieli się ukrywać. - Czekoladowe oczy
wbijały się w młodego buntownika jak sztylety, Sasori przetworzył w głowie
ponowie to co powiedział "ale z czym ukrywać?...." Pomyślał,
odwracając wzrok. Nie byli razem, żadne z nich nie wyznało sobie jakichkolwiek
uczuć, Kierowali się podnieceniem, Można tu mówić o uczuciu? Dla tych kilku
spotkań Akasuna ryzykuje wszystko. -
Deidara czemu sie ze mną spotykasz?
Blondyn spojrzał tępo na swojego nauczyciela jakby to było
oczywiste. Jednak sam nie wiedział po co się z nim spotyka, czemu go całuje, po
co to wszystko. Po prostu był niespełniony? Dawno kogoś nie miał? Jednak to
chyba nie było możliwe. Ryzykował...Mogli go wyrzucić ze szkoły, koledzy mogli
się od niego odwrócić, siostra mogła go znienawidzić, mógł sobie spieprzyć
życie, jednak nie myślał o tym, gdy tu jechał. Kierował się wyłącznie...jakimś
uczuciem, którego nie rozumiał. Nie wiedział co teraz odpowiedzieć swojemu
nauczycielowi. Lubił go. Strasznie mu się podobało jak opowiadał o swojej
przeszłości, lubił słuchać jego głosu, chociaż czasami nie wszystko rozumiał.
Wiadomo, Sasori był dorosły, a Deidara był jeszcze dzieckiem bez żadnych
planów. Podobały mu się jego ruchy, wszystkie były przemyślane i precyzyjne.
Uwielbiał jego oczy, były okropnie wyzywające, zachęcające. Pomógł mu uwierzyć
w siebie. Chciał być przy nim i miał dziś przeczucie, że musi się z nim
spotkać. Wszystkie te myśli przechodziły mu przez myśl, jednak to było jasne,
że nie powie nic swojemu mistrzowi. Buntownik wzruszył ramionami, uśmiechając
się. -Bo cię...to znaczy, podobasz mi się..
Brązowe oczy nadal przyglądały się podłodze. Ułożony, inteligentny,
charyzmatyczny. Idealny pod każdą możliwością słowa tego znaczeniu.
Wielokrotnie słyszał to na swój temat. Akasuna Sasori, bez planu i
zorganizowania nie działał… A w tej chwili jest zdolny stracić prace, rozbić do
końca małżeństwo, oddać każdy grosz by patrzeć na chłopaka siedzącego obok
niego. Cały budowany przez lata autorytet, powaga, dojrzałość, mogło przestać
mieć znaczenie, by widzieć te niebiekie oczy. Był artystą i to wysokiej klasy
artystą z czego zdawał sobie sprawę, jednak w głowie nie potrafił stworzyć
lepszego obrazu niż ten, który widywał. Smakował mu ten zakazany owoc i pragnął
kosztować go jeszcze bardziej. Był gotów dla tego owocu oddać wszystko, ale po
co jeśli nawet nie widział czy czuje coś do niego. Popatrzył na ogromne lustro
stojące przy regale. Z dnia na dzień było coraz ciężej, gdy śmiechu Katsu nie
było obok, oraz smakowitych ust, których zdążył się zatapiać. Sasori uśmiechnął
się ciepło. - A wiesz... Też mi się podobasz.
Młody chłopak spojrzał uśmiechnięty na swojego mistrza.
Cieszył się ze słów, które usłyszał. Miał teraz pewność, że chociaż nie
przyszedł na darmo. Sasori chciał się z
nim widzieć, nie patrzył na niego tylko pod względem seksualnym. Miał
przyjemniej taką nadzieje. Niebieskooki przysunął się do Akasuny, zbliżając swoje
usta do jego warg. Poczuł na swoich ustach ciepły oddech. Młody połączył się z
mężczyzną w namiętnym pocałunku. Oparł się o krawędzie łóżka, nie zwracając
uwagi, że satynowa pościel coraz bardziej się pod nim ślizga. –Kto by pomyślał,
że Sasori Akasuna tyle dla mnie ryzykuje. Cieszę się…
Sasori przymrużył oczy i gdzieś zgubił się pod wpływem
pocałunku, zapominając o wszystkim. Słowa Deidary bębniły mu w uszach,. Poczuł,
że musi coś zrobić. Teraz. - Chodź coś ci pokaże. - Mężczyzna wstał momentalnie
podchodząc do dębowych drzwi. Zaczekał na Katsu, po czym podszedł do kolejnych
drzwi, stojących gdzieś w kącie salonu.
- Nie lubiłem wpuszczać tam Arisy.
Nikogo tam nigdy z wyjątkiem niej nie przyprowadzałem… Będziesz drugą osobą,
która o tym wie. - Po pomieszczeniach rozszedł się dźwięk przekręcanego na
klucz zamka. Drzwi odtworzyły się, a w środku panowała ciemność. – Chodź,
chodź, jest tu trochę chłodniej, ale tak mi się lepiej pracuje.
Deidara rozejrzał się po pomieszczeniu, zmrużając swoje oczy,
by coś dostrzec. Po chwili, światło rozeszło się po pokoju, a blondyn ustał
zamurowany. Otworzył szeroko swoje usta, jednak nie wydały ode żadnego,
sensownego dźwięku. Akasuna usiadł na fotelu, parząc tylko na młodego
mężczyznę, który zaczął chodzić po pomieszczeniu. Podszedł niepewnie do
kukiełek, które wisiały na ścianach. Idealnie zrobione, każdy detal był
dopracowany, były jak ludzie. Jak normalny człowiek. Niebieskooki wyciągnął
niepewnie rękę, nie wiedząc czy może dotknąć takich dzieł. Spojrzał zszokowany
na nauczyciela. –M…mogę ich dotknąć, Mistrzu?...
- Tak, możesz. – Lekko spięty mężczyzna uśmiechnął się
ciepło, patrząc na zdziwienie i zachwyt młodszego. Chwycił w dłoń nóż
sprawdzając czy ostrze przynajmniej się nie stępiło. Był zdenerwowany, nie
wiedział czemu aż tak bardzo się denerwuje. To miejsce i jego dzieła, które
znaczyło dla niego bardziej niż cokolwiek innego. - To moja prawdziwa pasja.
One i to miejsce. Chciałem się z tym z tobą podzielić, byś wiedział o mnie
nieco więcej... Chciałbym również tego od ciebie... Cieszę się jeżeli one ci
się podobają. - Artysta przymknął oczy wciąż się uśmiechając. Deidara zaczął
przyglądać się każdej marionetce. Nie pytał nauczyciela już o nic. Chciał sam
zobaczyć jak są wykonane, jakie są piękne. Młody podszedł do nauczyciela,
podpierając się o jego fotel. Zbliżył twarz do jego twarzy, spoglądając w jego
oczy.
– Ile lat to doskonaliłeś? Uczyłeś się tego…czy już po
prostu to potrafiłeś? – Chłopak wydobył z siebie zdania pełne podziwu. Oparł
głowę o ramię starszego, przymykając oczy. –To miejsce..jest strasznie senne.
Już się nie dziwię, dlaczego chodzisz taki zmęczony.
- Fakt, ale uwielbiam tu przebywać.. - Szczęście wypełniło
całego Akasunę. Arisa nigdy nie doceniła czegoś takiego. Chociaż…. Artysta nie
pragnął nawet docenienia, chciał żeby ktoś spojrzał na to sercem, tak jak
Deidara teraz. Sasori pogłaskał po głowie swojego ucznia darząc go swoim
szczerym uśmiechem. To było dla niego coś wyjątkowego i chciał pokazać to tylko
równie wyjątkowej osobie. - Wiesz, na początku to przypominało ziemniaka.
Zacząłem jak miałem... mało lat. Babcia się na tym znała. Potem samo poszło. Deidara
zaczął się śmiać, patrząc w oczy swojego nauczyciela. Kto by pomyślał, że
Akasuna zrobi coś co przypominało ziemniaka. Młody oblizał wargi, czując jak
telefon wibruje mu kieszeni. Odsunął się delikatnie od mistrza, opierając się
na biurku.
-Ech..dzwoni Naine. Zasiedziałem się trochę u ciebie Sasori.
Wiesz, Hidan i Orochimaru u nas są. Pewnie na mnie czekają…
- Rozumiem.
-A Sasori! Daj mi swój numer. – Akasunie powiększyły się oczy i wpisał szybko
do telefonu swój numer podpisując się „mój mistrz”. Deidara popatrzył na niego
zażenowany, po chwili wpadając w śmiech.
W domu Katsu, wciąż trwały przygotowania do wigili. Cały dzień Hidan chodził za
Naine pomagając jej nawet w najmniejszych czynnościach. Kobieta był bardzo
zaskoczona zachowaniem przyjaciela jej brata. Ani razu nie podszedł do niej nie
próbując jej załaskotać na śmierć, ani nie mówił do niej tak uroczo jak zwykle,
nie obijał się, ani nie próbował jej podrywać. Blondynka była dumna z pomocy
Hidana, lecz bardzo zawiodła się na swoim bracie, do którego dzwoniła
dwadzieścia razy, poczym wysłała do sklepu lawendookiego. Od wyjścia Deidary czas
z leciał momentalnie, teraz obydwoje ludzi siedziało przy ogromnym stole jedząc
świeże ciasteczka. Hidan tylko spoglądał na kobietę, starając się uspokoić.
Przecież przez te parę tygodni miał czas wyżalić się samemu sobie. Nawet raz
jej powiedział, że ją kocha, jednak nawet nie zostało to usłyszane. Nie chciał
ryzykować drugi raz, przynajmniej nie w takim momencie.
-Niee martw się, Dei zaraz przyjdzie.- Blondynka wstała z
krzesła i pokierowała się w stronę siwowłosego. Ustała przed nim, ciągnąc go za
koszulkę.
-Baka! Olał wigilie, nie odbiera! I poza tym...ty tu ciągle
jesteś. -Katsu zaśmiała się ironicznie, puszczajac oczko do mężczyzny. Siwowłosy
odwrócił głowę, lekko się uśmiechając. Podniósł się, patrząc w niebieskie oczy
jak w otchłań, z której nie może się wydostać. Coś miał powiedzieć, a no tak...
- Masz racje, będę się zbierał. Na prawdę się nie przejmuj nim, zaraz na pewno
przyjdzie. - Blondynka po chwili pożałowała swoich słów. Naprawdę poczuła się z
nimi źle. Nie sądziła, że przyjaciel jej brata weźmie do siebie te głupie słowa.
-Wiesz...zostań dopóki nie przyjdzie. Potrzebna mi jest
jeszcze pomoc w domu, a sama nie chce tu siedzieć.. - Słowa rozeszły się
po pomieszczeniu, na co odpowiedział ciężkim westchnięciem. Znów czuł jak cała
sytuacja doprowadza go do depresji. Przez cały dzień robił coś będąc przy
Naine, choć bardzo rzadko się odzywał. Stojąc tyłem do dziewczyny, przegryzł
mocno wargę, chcąc się ponownie okaleczyć. Zamiast tego z niesamowitym spokojem
odwrócił sie w jej stronę z pełnym uśmiechem i spokojem na twarzy.
- No dobrze, to za co się zabieramy?
Kobieta lekko się zdziwiła, jednak nic nie powiedziała.
Pokazała jedynie na piekarnik w którym robiły się kolejne porcje ciasteczek.
Podeszła do niego, a za nią wolnym krokiem pokierował sie również mężczyzna.
Niespodziewanie Katsu odwróciła się i spotkała ze wzrokiem Hidana.
-Słuchaj, mam dość. Stało ci się coś? Podobno nie
chodziłeś do szkoły, teraz sie nie odzywasz. Jesteś chory?
- Tak jestem chory, na głowe. A do szkoły odechciało mi się
chodzić. Widzisz jaki nieodpowiedzialny jestem? - Powiedział patrząc jej prosto
w oczy. Lekki desperacki uśmiech nie schodził z jego twarzy. Nie mógł okazać
słabości. Nie byłby Hidanem. Podszedł bliżej piekarnika, otwierając go i
zabierając łakocie. Kobieta zamilkła, widząc jak Hidan kłamie. Coś na pewno się
działo. Coś o czym nie mogła wiedzieć. Tylko czemu? Blondynka położyła dłoń na
ramieniu chłopaka, spoglądając na niego z troską. Nie była na niego zła, nie
uznawała go za nieodpowiedzialnego gnojka, tylko człowieka, który ma problemy..
-Te ciastka miały być dla Deidary. Już nie będą!
- Przecież nie zjem wszystkich. - Roześmiał się wkładając je
do różowej miseczki stojącej na stole. Nie wiedząc czemu rozbawiła go dana
sytuacja. Usiadł do stołu, podpierając dłoniami twarz. Włożył jedno ciastko do
ust powoli je przeżuwając.
- Pyszne te ciasteczka.
-Od kiedy pamiętam smakuje ci moja kuchnia. Po prostu się
podlizujesz! - Kobieta zaśmiała się, biorąc ciasteczko do ust. Usiadła
koło mężczyzny, opierając się o jego ramię. Wydawało sie bardzo wygodne.
Dziewczyna chciała się już przebrać, pogadać z bratem przy świątecznym stole,
pośmiać się, jednak Młody nie wracał. Była ciekawa co go zatrzymało. Nie dość,
że on to jeszcze siwowłosy miał tony tajemnic. Niebieskooka pokręciła głową.
-Chciałabym wiedzieć czy dzisiaj z nami
zostaniesz...chyba, że spędzasz wigilie z ojcem.-Dziewczyna zatrząsnęła się na
samą myśl o mężczyźnie w średnim wieku. Chłopak popatrzył na blondynkę, opierając
dłoń na jej ręce, jakby chcąc ją objąć. Wydawała się być zmęczona po całym
wysiłku.
- Nie będę wam przeszkadzał, wrócę do domu, jak przyjdzie Deidara. - Zaczął
przejeżdżać chłodnymi palcami po jej delikatnej skórze. Zapanowała miła
atmosfera. Cicha i bez napięć. Jednak serce Hidana bolało coraz bardziej.
Wiedział, że niewysiedzi z nimi całego wieczór. Obydwoje usłyszeli dźwięk
otwierających się drzwi. Katsu poczuła się szczęśliwa z niewiadomego powodu. Po
prostu poczuła się dobrze, że nie jest sama. Od paru dni Deidara był zajęty
swoimi sprawami, nie rozmawiała z Madarą, w pracy nie szło jej zbyt dobrze. Nie
miala czasu zadzwonić nawet do Hidana, by zapytać się czy coś sie stało.
Dziewczyna przymknęła oczy, ale gdy tylko usłyszała dźwięk otwierających się
drzwi, podbiegła do nich jak najszybciej mogła. Ustała przed blondynem, nie
odzywając się.
- Przeeeeeeeeeeeeeepraszam cie
moja najukochańsza siostrzyczko, błagam o wybaczenie, śpieszyłem się jak
mogłem! GOMEN
- Deidara ukląkł przed siostrą trzymają w rękach bukiet
połamanych, ale kwiatów. Blondynka złożyła rękę w pięść choć...
nie uderzyła. Młody podniósł się powoli. - Nie bij... prosze nie
bij.... - Śmiał się w głębi, po cichu mijając siostrę.
|
|
- U kogo byłeś? - Zimny ton głosu
kobiety sprawił, że blondyn poczuł ogromne zdziwienie. Przyjrzał sie jej,
opierając ciałem o ściane.
-U nikogo...
- Czuje męskie perfumy. - Hidan kiedy tylko usłyszał jakie głupoty
wygaduje siostra Deidary, postanowił podejść do blondyna, klepiąc go po
ramieniu.
-A skąd wiesz czy nasz mały Deidara nie dostał prezentu
od laski? Daj spokój Naine. Dei, idź na górę i się przebierz...a..i
wpierdoliłem ci ciasteczka.
Niebieskooki nawet nie zwrócił uwagi na ostatnie zdanie
chłopaka, tylko podziękował mu w duchu. Jednak...on poważnie tak myślał.
Pomógł mu nieświadomie, nawet nie chciał przyjąć do wiadomości, że od Deidary
czuć męskie, inne perfumy. Buntownik pobiegł do swojego pokoju z bijącym
sercem, a Naine westchnęła, patrząc na siwowłosego.
-LaskI? ...Potem z nim o tym pogadam, a ty?...Nie
zostaniesz jednak?
Mężczyzna pokręcił głową z uśmiechem, przybliżając się do blondynki. Nie
uciekła. Hidan nachylił się nad nią i ucałował subtelnie w policzek, po czym
przybliżył swoją twarz do jej ucha, rozkosznie szeptając.
- Spędź ten czas z braciszkiem, nie bądź na niego zła, jest młody, ogarnie
się niebawem... Chce ci życzyć szczęścia. Żebyś była szczęśliwa. Potrafisz
już wszystko, więc moge ci życzyć tylko tego. Ide. - Hidan zrobił krok
nakładając na ramiona kurtkę oraz szalik. - Hm, nie będę już wchodził, życz
Deiowi żeby więcej lasek wyrywał... Choć widać nie obija się w tym temacie
Naine uśmiechnęła się gdy tylko poczuła ciepłe usta Hidana na swoim policzku.
Było to dziś strasznie miłe, nie chciała od niego uciekać. Chciała również mu
dać coś w rodzaju prezentu, ale uznała to za niestosowne. Kiedy wychodził
również ucałowała go w policzek, stając delikatnie na palcach. -Uważaj na
siebie, proszę. Jest już ciemno. A co do Deidary, jutro z nim o tym pogadam.
Myślę, że i tak mi nic nie powie. -Kobieta uśmiechnęła się, przytulając do
siwowłosego. Pożegnała się z nim, machając mu ręką jeszcze w pomieszczeniu.
Deidara siedząc w swoim pokoju, wziął szybki prysznic, ubrał się i
zszedł szybko na dół. Wszystko wykonywał bardzo energicznie. Miał wrażenie,
że Naine wyciągnie młotek i postanowi go ganiać. Usiadł do stołu, czekając na
siostrę. Był dziwnie podniecony. Myślał o Sasorim i dzisiajszym zdarzeniu,
nie żałował, że odwiedził go dziś. W pośpiechu napisał wiadomość.
"Nee, Sasori No-Danna. Z tego pośpiechu zapomniałem... xD Chciałem,
życzyć ci Miłych świąt. Nie chciałem cie tam zostawiać, spotkamy się niebawem
i naprawimy to! No i nie odwdzięczyłeś się za prezent. Czekam, twój
najpilniejszy uczeń!"
Buntownik sam zaśmiał się z tego co napisał, schował telefon do kieszeni i
otworzył lodówke z postanowienie wyżerania wszystkiego.
|
|
Sasori w tym samym momencie wciąż siedział w swojej pracowni. Miał ochotę wyjść
z domu, przemyśleć wszystko i poczuć się po prostu szczęśliwy. Czuł się tak
teraz. Poczuł się jak nastolatek. Przypomniały mu się święta z Rukim, jednak
nie było w nich takiej samej magii jak z tym młodym, blondynem-Deidarą. Po
pomieszczeniu rozniósł się dźwięk sms. Mężczyzna spojrzał na swój telefon,
czytając wiadomość. Roześmiał się, wychodząc z pracowni. Założył kurtkę i buty,
wychodząc ze swojego domu. Niektóre sąsiady zaczepiały Akasune, życząc mu
wesołych świąt. Nauczyciel wyszedł z bloku. ''Idiota...Ja tobie też życzę
wesołych świąt. Mam nadzieje, że twoja siostra cię nie zabiła, bo kto byłby
moim najlepszym uczniem?! Mam nadzieje, że spotkamy się niedługo i uwierz...dam
ci ten obiecany prezent. Jesteś jego wart, mój drogi. I dziękuję za babeczkę.”
______
No witamy na samiutkim koniuszku notki!! - powiedziały po kilku sekundach zostając rozstrzelane.
Ogromne przeprosiny ponieważ urwałyśmy na w najlepszym momencie i nie odpisywałyśmy prawie miesiąc. Gomen, gomen...
Mamy nadzieje że i ta notka równie się podobała...
A WŁAŚNIE WAŻNIEJSZA SPRAWA.
GORĄCO DZIĘKUJEMY ZA TE WSZYSTKIE KOMENTARZE KTÓRE MOBILIZOWAŁY NAS DO PISANIA DALSZEJ HISTORII. Miło jest nam strasznie czytając, nie spodziewałyśmy, że aż tak ta historia przypadnie wam do gustu. Tym razem notki będą pojawiać się częściej, no przecież czekać na jeden rozdział miesiąc to leciutko za długo.
No i tyle pozdrawiamy wszystkich czytelników.
A TAKIE CIASTECZKA UPIEKŁA NAINE, Hidan je uwielbia xD