poniedziałek, 15 września 2014

#18. Wieżowiec i lampy, odbijająca się namiętność - Sezon #1

Mężczyzna o jaskrawych włosach wtulał się w poduszkę, czując nieznany mu zapach. Nigdy wcześniej ten zapach nie wwiercał się w jego nozdrze, jak teraz. Inny, odrobinę kwaśny, lecz równie orzeźwiający, jak wyspa pełna egzotycznych owoców. Blondyn uniósł bolącą głowę, rozglądając się po tajemniczym pomieszczeniu. Nie mógł sobie przypomnieć, co tu właściwie robił. Czemu spał w nieznanym łóżku i czemu do cholery obok mebla leży nawalony Orochimaru. Nic nie pamiętał o swoich wybrykach z uprzedniej imprezy. Skutki tego jak alkohol miesza w głowie. W oczy buntownika rzuciły się jedynie plakaty. Prawdopodobnie były to jakieś odręczne rysunki, ale bardzo umiejętnie stworzone, autor musiał mieć niewątpliwy talent. Deidara wstał na równe, blade, nagie nogi. Tak nagie. To chłopca przeraziło najbardziej. Poczuł się skołowany, prowadząc zwinnie dłońmi po ciele. Odetchnął z ulgą czując bokserki oraz białą skromną koszulkę. Prawie zszedł na zawał, lecz po chwili zacisnął mocno pięść i kopną w ‘przyszłe zwłoki’ leżące na ziemi, by się zwyczajnie wyżyć. Nie było to mocne uderzenie, jednak chłopak o niezrozumiale bezradnym spojrzeniu podszedł do okna otwierając je na szerz. 

- Co ja do cholery robiłem całą noc?... – Skomentował, wkładając we włosy swoją dłoń. Nieco przestraszony, popłynął wzrokiem po wieżowcach. Odpowiednio rozmieszczonych, budowlach. Gładkich ulicach bez rys i zadrapań. Po ludziach ubranych porządniej niż na zwykłym przedmieściu, gdzie, co druga osoba spacerowała w piżamie i szlafroku we wyblakłe kwiatki. Rozpoznał centrum miasta, a płatki śniegu roztapiały się na ciele zagubionego. Mała lodowa gwiazdka przeistoczona, w krople, spływającą na wzdłuż jego szczupłego nosa. A on czuł lekki chłód, zamknął okno, a raczej szybko nim trzasnął.  Gdzie przedmieścia, a gdzie centrum. Jak on mógł się tu znaleźć. Uspokoił się nieco, obwiniając świat i… Orochimaru. Patrząc na niego z góry, kopnął go ponownie w plecy, zaczynając przemowę. – To twoja wina. Co my tu robimy? Gdzie ja kurwa jestem!? Już więcej nie idę na takie imprezy! – Deidara w rogu łóżka ujrzał swoje pogniecione spodnie. Nałożył je szybko na siebie, słysząc jak brunet mamrocze coś pod nosem. – Umówiłem się z Sasorim, jak już jestem w centrum szybko znajdę jego mieszkanko. Wrócisz do domu. – Był wściekły. Katsu Deidara osiągnął swój limit. Wyszedł z pokoju mając zamiar od razu udać się do wyjścia.

- Jak się spało? – Nieznany głos przeszedł przez całe pomieszczenie. Lecz na pewno nie był nieznany? Dei spojrzał na niego zmieszany. Szatyn, wpadający w kasztanowy kolor z precyzyjnie rozjaśnionymi końcówkami. Połączyć fakty, przypomnieć sobie.. Kto to jest. – Dużo wypiłeś… Chcesz coś do picia? – Rzeczywiście chłopak czuł, iż jego przełyk domaga się wody, płynu jakiegokolwiek płynu, ale nie mógł się namówić. Nie teraz, gdy nie ma pojęcia gdzie jest, u kogo jest oraz czekał na niego Sasori. Deidara czuł, że źle robi. Ostatecznie zrobił kilka kroków w lewą stronę, przekraczając następne kolorowe pomieszczenie. Ilość barw raziła oczy, przy tym je zabijając. Pędzle walały się po całym stole, w rogu przy grzejnikach, stała zepsuta sztaluga, a pod stołem trzy ogromne puszki farb i kilka mniejszych. Pierdoleni artyści, czy ten Katsu zawsze musi trafiać na takich ziomów?     Odrobinę speszony złapał w dłonie ciepłą herbatę, wypijając na raz całą.

- Zdajesz sobie sprawę… że cię nie pamiętam? – Dei westchnął śmiejąc się żałośnie, spojrzał w oczy łagodne mężczyzny, czując się głupio. Wstał i lekkim rumieńcem, spojrzał w bok, by nie patrzeć dalej w zielone tęczówki postawnego chłopaka. – Musze iść, nie wiem kim jesteś, nie wiem, nic nie pamiętam, ale… Teraz nie mam czasu, nie chce nawet pytać czy coś się wydarzyło, czeka na mnie ktoś bardzo ważny i chce być teraz z nim jakkolwiek to nie brzmi. Gdy dojdę do siebie, skontaktuję się z Tobą za pomocą Orochimaru. Musze iść. Dzięki za wszystko, sorki za kłopot… Wyrzuć gdzieś Oro do rowu, jak zacznie ci przeszkadzać. – Rzucił mu ostatni uśmiech. Nieznanemu mężczyźnie. Miał nadzieje, że potem wszystko sobie przypomni i jakoś to będzie… Był szalony zdecydowanie, szalony. Często po imprezach z kumplami tak było. Budzi się w niewiadomym miejscu a potem szukał powrotu do domu. To było jedno zmartwienie. Musiał tu znaleźć wieżowiec, w którym mieszkał Sasori. Trwało to i trwało niemiłosiernie długo. Znalazł się w częściach miasta, w których nigdy nie był. Nie przeszkadzało mu to. Był odważny i zdeterminowany, na pożegnanie dostał reklamówkę pełną kanapeczek od kumpla Orochimaru. Okazał się być niezłym gościem… Niestety Deidara jest, był i będzie idiotą. Nie zapytał nawet o imię chłopaka. Wieżowce długie do nieba. Wieżowce ogromne.

To było zbyt chaotyczne.  Cały dzień zadawał się być irytujący. Umrzeć tutaj bez niego, lub szukać dalej. W końcu drzwi otworzyły się. Śmierć blisko. Umrzeć tutaj z nim. Z jego ręki. Śmierć chłopca o błękitnych oczach. Bliższa niż kiedykolwiek. 

Blondyn wszedł do salonu swojego nauczyciela, uprzednio zdejmując buty. Pokierował się za Sasorim do kuchni, która była zdecydowanie cieplejsza i przytulniejsza od salonu. Woda w czajniku zaczęła się gotować, a Deidara opatulił się bluzą i zaczął dmuchać sobie w ręce ,by się ogrzać. Nie wiedział jak zacząć rozmowę. Wiedział doskonale, że Akasuna nie jest zbyt zadowolony zachowaniem swojego kochanka. Czerwonowłosy martwił się o niego całą no i tu już nie chodziło o to, że nie odpisywał. Po prostu nie miał pewności, że jest w domu, czy ma opiekę. Już dawno nie martwił się tak nawet o Arisę. O nikogo. Buntownik tylko zakrywał się blond grzywką, jakby bał się być skarcony. Dawno temu tego nie czuł, po prostu teraz wzrok mistrza był porażający. Zaczął popijać herbatę, którą postawił Sasori na stoliku. Ciche westchnienia rozniosły się głucho po pomieszczeniu. Przyspieszone bicie serca Katsu, zaintrygowało Akasunę. Deidara przysunął się do niego krzesłem i spojrzał mu niepewnie w oczy.

- Ne...Wybacz, że do ciebie nie pisałem. Po prostu..usunąłem! Tak, usnąłem!  - Poniekąd Deidara nie kłamał. Usnął, szkoda tylko, że nie u siebie. Chłopak zamknął oczy,  jakby nie chcąc widzieć reakcji nauczyciela. Akasuna przymrużył natychmiast oczy. Zdawał sobie sprawy z błędu, który wykonał jego uczeń. Jeden mały błąd. Sasori był artystą, wielkiej sławy. Rysował, projektował, tworzył. Mimiki, układ oczu, ust. Każdy najmniejszy mięsień miał w ostatnim, najmniejszym paluszku. Dlatego od razu dostrzegł…Oczy przepełnione kłamstwem. Ogromne, niebieskie, przerażone oczy. Tęczówki jakby na moment straciły jakąkolwiek barwę, stały się szkliste. Czerwonowłosy nie poruszył się. Policzki jego kochanka zrobiły się bardziej różowe niż zwykle, co przy jego bladej cerze, było dziwne. Natychmiast rozpiął granatową bluzę, jakby było mu za ciepło.

- Kłamiesz. - Skomentował otwarcie. Wstał i ponownie rzucił mu ostrym spojrzeniem. Zabijającym. Obecnie buntownik mógł zadać sobie tylko jedno pytanie: "A gdyby wzrok mógł zabijać, czy byłbym już martwy?" Dorosły mężczyzna oparł obydwie dłonie o szczyt krzesła Deidary, patrząc wciąż prosto w jego oczy.

 - A tak na poważnie.... Gdzie byłeś? - Deidara przełknął ślinę, czując męskie perfumy Sasoriego. Cała klasa plastyczna tak pachniała, jego dom również oraz poszczególne ubrania blondyna. Uzależniający zapach, prowadzący cholernie do siebie. Chłopak nie ośmielał się patrzyć w oczy swojego nauczyciela. Napawał się zapachem, który dobiegał do jego nozdrzy. Niestety...nie mógł się w nim zatracić, czuł tylko zimny wzrok mistrza na sobie. W pokoju była tak chłodna atmosfera jak na dworze. Nie podobało mu się to w ogóle, jednak za grzechy i kłamstwa się płaci. Dość ogromną cenę. Warga Katsu zadrżała nienaturalnie. Szczupłymi palcami odgarnął swoje włosy, chcąc patrzeć z odwagą na Akasunę, ale cała jego odwaga i bunt poszły się jebać, gdy tylko na niego spojrzał.  Głośny oddech przeszedł przez pomieszczenie.

- Byłem na imprezie, Sasori...potem poszliśmy z Orochimaru do kolegi. Tam nocowałem. Poznałem go w klubie! – Nie podjął się kłamstwa. Niekiedy Sasori patrzył w jego oczy, wyczuwał jadowite kłamstwo, wydobywające się z jego ust. Po prostu nie mógł. Czuł się przy nim mały, jak dopiero uczący się chodzić kociak. Przypomniał sobie swój wzrok pełen wyższości, kiedy tylko Sasori wszedł do klasy. Wymienili wtedy pierwsze spojrzenie, jednak wtedy dominował buntownik. Teraz było zupełnie inaczej, musiał być mu podległy. Nie miał już siły patrzeć w wyczekujące prawdy, oczy Sasoriego. Nauczyciel  nie zaśmiał się. Choć chciał, jednak zabrzmiało by to dosyć żałośnie. Mężczyzna położył dłoń na głowie blondyna z uśmiechem. Widział jego wyraz twarzy. Nie był odważny. Deidara wciąż był malutkim kotkiem, któremu obecnie trzęsły się dłonie. Bał się jego reakcji  i Akasuna to widział. Ba, kto by się nie obawiał. Jednak teraz czerwonowłosego to nie obchodziło. To, że Deidara miał miliony obaw, czy nie. Uśmiech znikł. Sasori pociągnął go za włosy do tyłu, by teraz widzieć jego przerażenie. "'Pieprzony sadysta" Słowa Arisy rozeszły się w głowie mężczyzny. Lubił to i nawet nie zamierzał tego ukrywać jak bardzo lubił patrzeć na słabości partnerów. Chciał żeby błękitnooki ukazał prawdziwy wyraz twarzy, a nie tą sztuczną zasłonę odważnego chłopca. Buntownika, którym kiedyś był. Kiedyś. Akasuna go zmienił...Ale co mógł czuć nauczyciel, znając prawdę? Gówno! Na pewno nie miał ochoty go teraz pogłaskać mówiąc, jak bardzo się cieszy, iż się przyznał. Nie. Dwudziestosześcioletni mężczyzna był o niego chorobliwie zazdrosny, miał ochotę pozabijać każdego, kto się do niego dotknie. Czy musiał to do cholery udowadniać?! Jak widać tak. Właśnie teraz nie wahał się pokazać temu gówniarzowi. Mógł odpłacić się każdemu, kto dotknie się JEGO kochanka. Udowodnił to na Konan. Nie musiał chyba dwa razy powtarzać.  Sasori uniósł blondynka za włosy. Auć... Dość brutalnie, ale niestety. Kara musiała go spotkać. Przysunął go bardzo szybko i mocno na najbliższą ścianę. Dwa puste obrazy, a w nich trzy kwadraty. Pierdolony, sadystyczny artysta. Jednak z tak cholernie seksownym wzrokiem…

-Jakieś szczegóły? - Mężczyzna złapał za jego nadgarstki. Początkowo mocno, potem zwolnił uścisk. Szepnął mu delikatnie do ucha. Czyżby złość mijała?... I przeradzała się w podniecenie? Czy w ogóle artysta był zły?

- Mów... I tak dostaniesz kare. - Lekki podtekst ukrywający się pod słowami, jakby całkiem ogłuszył Katsu. Gorący oddech przypiekał opuszki uszu młodszego. Sasori westchnął niesłyszalnie obok jego karku. Chciał widzieć jego twarz, ale bardziej zależało mu na czymś równie przyjemnym. Sadysta, a na dodatek erotoman. Biedny Deidara wiszący tyłkiem do świata, przez nauczyciela gwałciciela. Czy może go spotkać coś równie żenującego? A może to zwyczajny komplement w stronę młodego.... W końcu dotykał go nie byle kto. Sam pedofil- Sasori Akasuna, znany także jako sadysta, ale tu bardziej w gronie byłych partnerów. Deidara nie czuł w ogóle porażającego bólu głowy. Czuł tylko jak ciepły oddech jego nauczyciela, muska jego ucho i przechodzi przez całe ciało. Przez sam jego wzrok miał ochotę wariować. Nie miał ochoty odpowiadać, nie chciał przerywać tej chwili. Strach paraliżował jego ciało, jednak czy to go obchodziło? Czuł się jak popierdolony masochista. Czyżby udzielił mu się Hidan? Z kim się zadajesz takim się stajesz...hah, jednak mówią prawdę. Blondynek oblizał swoje różowawe od zimna usta, jednak za wesoło mu nie było, kiedy tylko Akasuna przyciągnął go do ściany. Głośne ''kurwa'' rozniosło się po pokoju, jednak nie zaczął protestować. Wiedział do czego ma prowadzić takie zachowanie nauczyciela. Katsu drżał ze strachu przed wzrokiem Akasuny. Miał ochotę teraz go błagać by puścił jego włosy, jednak ból ustąpił. Szybko przeniósł się nadgarstki, ale był zdecydowanie delikatniejszy. Czyżby wzrok buntownika go zniechęcił do takich zagrywek? Chyba nie. Nie puszczał, nie miał ochoty puszczać. Deidara napawał się głosem czerwonowłosego, wyczuwał tylko głośne podteksty, które uderzały go w twarz, zostawały na długo w umyśle. Echo rozniosło się po pokoju. Przerażony niebieskooki, uwiesił nogi na biodrach Akasuny, upuszczając głowę, tak by włosy zasłaniały mu całą twarz. To poniżające...więc czemu czuł ciepło i nienawiść bijące od Sasoriego? Sprzeczne uczucia...połączone ze sobą.

- Nie ma żadnych szczegółów...Mistrzu. - Ostatnie słowo zostało wyszeptane, a źrenice blondynka rozszerzyły się. Nie wiedział co mówi, ale odwracanie tego teraz nie miało sensu. Chciał być podległy nauczycielowi, w końcu to miała być kara. Musiał się słuchać dorosłych, zostało mu to wpojone, kiedyś uciekło i nagle powróciło. W takiej chwili. Pod wpływem stresu i tylko jedna osoba coś na to zaradzić.

Dziewięć lat starszy mężczyzna, przeżył nie jedno. Na przeciw niego młody, dopiero kończący szkołę... chłopiec. I nagle adrenalina wzrasta. Nie była tak potężna, pełna strachu, gdy pierwszy raz całowali swoje usta. Teraz strach mógł odczuwać ewentualnie Deidara, przed tym, iż zaraz jego kochanek wyciągnie kajdanki albo bat, albo po prostu tak dla zabawy uderzy nim o ścianę. Oj nie przesadzajmy, nie róbmy z Akasuny takiego psychola, to tylko ironia, a po prawdziwym Sasorim można się spodziewać, iż zachowa klasę. Oczywiście poradzi sobie rękami. Mężczyzna patrzył po kolei na ciało chłopca. Obojczyki wychodzące zza bluzy. Wiedział, że niebawem całe zasłoni malinkami. Szyję, kark, plecy... Dotrze swoim językiem w każde miejsce. Teraz tego chciał. Sasori był już podniecony. Puścił jego nadgarstki, pozbywając się z siebie szaleńczych odczuć. Fantazji. Powtarzał sobie w głowie "przestań" dodając swoje egzotyczne imię. Spojrzał zza krótkiej krzywki w oczy Katsu. Nie porównawcza większość, dominacja, męskość. To wszystko biło od ciała dwudziestosześciolatka. Widział jak bardzo buntownik chce jego kary. Sasori delikatnie ucałował słodkie usta jak miód. Były suche i zmarznięte. Ależ on go podniecał.

Jeden pocałunek.
Trzy sekundy.
Sześć sekund ... i Deidary bluza leżała już na podłodze.

Blondyn oddychał tylko coraz głośniej, poddając się już w zupełności, gdy tylko poczuł język Akasuny na swoich wargach. Rozchylił je, czując jak kolana zaczynają mu drżeć. Zrobiły się miękkie jak z waty. Cichy jęk, głośne westchnięcia rozchodziły się echem po pomieszczeniu. Widział tylko dominujący, pełen męskości, pełen zaparcia wzrok swojego nauczyciela. Deidara położył dłoń na pasku od spodni swojego mistrza. Podniósł również jego koszulkę, by móc całować jego podbrzusze. Chciał to zrobić, jednak nadal byli przy ścianie. Chłopak zagryzł wargę, gdy poczuł nieprzyjemne zimno na swoim ciele. Brak jakiejkolwiek bluzy, bluzki, które jeszcze niedawno na nim były. Źrenice chłopca powiększyły się, a jego dłoń powędrowała na włosy Sasoriego. Wplątał swoją drżącą dłoń w czerwone kosmyki włosów.

- Czy możemy do cholery przejść na… łóżko? - Niebieskooki zawahał się mówiąc to zdanie, jednak nie chciał...przeżyć swojego pierwszego razu z ukochanym na podłodze. Nie chciał się powstrzymywać ze względu na miejsce. Po prostu chciał go poczuć w sobie, nie myśląc o dominacji. Miał ochotę na jego umięśnione ciało, które będzie mógł drapać, gryźć i całować. Sasori zaczął się wczuwać, przez co Dei całkowicie... wybił go z rytmu. Akasuna zobaczył jego nieco obrażony wzrok i roześmiał się głośno. Lekkie rumieńce na twarzy chłopaka szybko wystąpiły, a nauczyciel nie mógł się na niego napatrzeć. Odszedł od niego otwierając drzwi od ciepłej sypialni. Była odpowiednia temperatura, oczywiście porządek i schludność. Sasori tak patrzył na Deia, który szybko odbił od ściany, przekraczając granice sypialni. Pościel tym razem była śnieżna. Czyżby na prawdę uczniowi zależało na miejscu ich stosunku? O czymś o czym wcześniej, Akasuna nawet nie myślał. Sasori uśmiechnął się szczerze. Wiedział co to oznacza.

- Kocham cię. - Uderzył nagle i niespodziewanie. Jakby nie chcąc zbędnego pierdolenia o miłości, od razu rzucił się na chłopaka. Rozpiął mu spodnie i zaczął całować, aż wylądowali na łóżku. Nawet na chwile nie próbował przestać całować jego wnętrza. Dokładnie językiem penetrował jego podniebienie oraz bawił się mięśniem. Bez idiotyzmów, chciał się z nim kochać. Bez zbędnego wyrażania uczuć. Miało być to szybkie. "Kocham cię", które musiało teraz świdrować po głowie Deidary. Miało być to tylko potwierdzenie, że Akasuna nie chce go tylko przelecieć. Blondyn zrobił się cały czerwony, gdy tylko usłyszał słowa swojego ukochanego. Nie był na niego jednak wściekły, mógł na spokojnie się z nim kochać, bez zbędnego zamartwiania się. Te słowa spokojnie latały po myślach buntownika. Chciał się czuć tak zawsze. Kiedy tylko został popchnięty na łóżko, wygiął się, dając większą zachętę swojemu mężczyźnie. Chciał go podniecać do tego stopnia, by Sasori wszedł w niego bez opamiętania, bez słów i myśli. Miał się skupić tylko na nim, na jego szczupłym ciele. Katsu oparł się na łokciach, oddając zachłanne pocałunki mistrza. Chciał słyszeć jego bicie serce, skupiać się na największych szczegółach, by było wyjątkowo, by było im przyjemnie jak nigdy dotąd. Niebieskooki musiał pokazać swojemu nauczycielowi, że zależy mu na nim. Poprzez seks. Blondynek wplątał palce we włosy Akasuny i zacisnął je, zbliżając usta do jego ucha. Westchnął mu do niego, nie mając zielonego pojęcia czy tak ma właśnie być. Musiał iść na żywioł, bez zbędnych przygotowań. Tak chyba było najlepiej. Drugą dłonią zaczął zdejmować z niego granatową koszulkę, podziwiając jego ciało. Miał ochotę tylko na nie patrzeć, pieścić je swoimi zimnymi opuszkami palców i swoim zmysłowym językiem. Nie chciał czekać na jego ruch. Podniósł się na kolanach, całując jego szyję i zostawiając na niej mokre i czerwone ślady. Wciąż był cały czerwony, więc zasłaniał się swoimi włosami. Zdecydowanie lepiej, że pozostawił je długie...

Ekstaza. Istna ekstaza, zapomnienie, uczucia, przygodne i lotne, krótkiej wyobraźni.
I chciałby z wysokości patrzeć na błękit wmieszany z czernią 
Jednocześnie zachłannie, zaciskając dłonie na jaskrawej pościeli.
Wieżowiec i lampy, odbijająca się namiętność
Głos krzyczy pragnę cię, ale raczej to zbyt proste.
Ciało podskakuje niewinnie na pościeli, unosi się i topi w dotyku.
Mój panie podążaj jak najdelikatniej, to jego narkotyk, ulubiony aromat.
Pożądaj śladami. Spójrz na drogę zakrwawionych miejsc.
Całe łóżko drży, meble zaczynają się pocić od nadmiaru podniecenia.
Chwilowe zawieszania, "przez ból, ale wzrok mojego pana ratował"
i starał się delikatnie i wciąż trząsłem moim ciałem.
A jego ciało wciąż nie miało dość. A jego ciało chciało więcej.
Dłonie znów złożone, tańczyły według jednego tracku.
Jęk przebijał się przez zamglone okna, jak oczy zakazanych partnerów.
Opętani  grzechem. Przyjemność.

I wtedy Sasori coraz mocniej wchodził w blondyna, słysząc krzyk bólu i ekstazę. Sam zrobił kilka długich westchnięć, po czym poruszał się coraz szybciej. I szybciej. I szybciej. I szybciej. Nie myślał. Gwałcił. Kochał. Przytulał go i szybciej się poruszał. Dotykał palcami jego włosów. I szybciej, pełniej dokładniej, dogłębniej. Mocniej, szybciej, precyzyjniej. Dalej słyszał jęk i krzyk, Nie mógł widzieć jego twarzy, nie wiedział, czy nie choćby płakał. Seks analny nie był prosty. Zwolnił, przed samym końcem. Spojrzał ze zmęczeniem w jego zaszklone oczy. Wiedział, że jest w porządku. Uśmiechnął się zrozumiale. Szybciej, mocniej i precyzyjniej…znów!

Płacz i rozgoryczenie przepełnione głęboką ekstazą i szczęściem. Wszystko stawało się nagle błahe w porównaniu do tego, co przeżywał blondyn. Wił się, zaciskając sine już palce na pościeli. Oblizywał usta co jakiś czas, mając wrażenie, że nie wytrzymają braku wody. Namiętny głos cały czas odbijał się od uszu Katsu. Coraz bardziej czuł jak rozrywane jest jego wnętrze, jednak miał w głowie te pierdolone ''kocham cię'' Zaciskał mięśnie na narządzie swojego pana, mistrza, którego miał teraz przy sobie. Który go obejmował, dawał cholerne ciepło jak i ból, jednak zaczął go kochać. Zacząć kochać ból, takie nieporozumienie, takie głupie i brzmiące jak zdesperowana nastolatka, ale po co oszukiwać samego siebie? Chciał więcej, głębiej, mocniej. Chciał poczuć jak Sasori szarpie go za włosy, mając świadomość, że nadal go kocha, że spełni jego życzenia i sny. Mały chłopiec złączony z dorosłym, pełnym doświadczenia mężczyzną. Nie kontrolowali się. Deidara spojrzał na Akasune zaszklonymi oczyma, jednak ten wzrok błagał o więcej. O pełnie tej cholernej przyjemności, o dotykanie jego słabych punktów, o to by im obu było przyjemnie. Katsu ledwo oddychał, mając twarz w poduszce, zaciskał na niej zęby, poruszał biodrami jak najszybciej mógł. Z jego ust wypłynęło głośne ''Mistrzu''. Miał nadzieje, że to wystarczy. Czerwonowłosy będzie wiedział czego pragnie, Młody. Po czym się utopili. Razem w sobie. Zmęczone ‘seme’ położyło głowę na swoim partnerze leżącym na dole, a raczej na jego plecach, lewej łopatce, czując jak podnosi się i opada. Obydwoje dyszeli. Głośno i bardzo ciężko. Nie mogli zebrać oddechu, a to była tylko chwila. Mistrz zszedł z kochanka,  kładąc się na plecy. W pokoju było gorąco. Czuł, że się lepi, że płonie, że jest spełniony. Pogłaskał Deidarę czule po głowie, nie widząc, co ma mu powiedzieć. A bardzo chciał skomentować to co się wydarzyło. Wziął w palce kilka jego kosmyków, zaczynając je przeplatać. Czuł się wykończony. Wykończony ze swoim ukochanym. Uciszył w sobie uczucia, wygłuszył je, nie chcąc ich teraz uaktywniać. Nie teraz kiedy był wykończony.  Oddał mu siebie i to wystarczyło. Zupełnie inaczej niż u Deidary, którego w głowie dział się totalny rozpierdol. Sasori czuł teraz ulgę i to.. że ma ochotę go obejmować.

______________________________
Za tydzień wrzucimy całe wytłumaczenie co do imprezy, która zaszła (początek notki).
Poprawimy ją tylko i w następny poniedziałek powinna się pojawić.
Mamy nadzieje, że podobało wam się =)
Kaminari i Hikaru ! =)

7 komentarzy:

  1. Oczywiście, że się podobało :D Oj, Orochimaru ma teraz przejebane u Deidary. Zaciekawił mnie ten chłopak. Sasori is brutal *.* Podobało mi się to, że był taki brutalny dla Deidary. Kłamstwa też nienawidzę. Wogóle świetnie opisałyście tą scenę kiedy Deidara próbował zataić przed Sasorim kłamstwo. I hentai *.* Nareszcie! Wiem, że zboczeńcem jestem strasznym xD I wreszcie Sasori powiedział blondynowi, że go kocha :-) Świetnie wam wyszedł ten fragment kiedy Dei mówił o Saso "mój pan". Teraz jakoś chciałabym, żeby się wpierdoliła do akcji Arisa. Żebym się znowu powściekała xD No to czekam do poniedziałku ^^
    Aga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, ma! Chociaż, powinien dziękować Orochimaru...dzięki niemu dostał kare xD Bardzo dziękujemy! Miłego wieczora i życzymy myślenia o SasoDeiu :3

      Usuń
  2. Pjengna notka *.* Oby więcej takich xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, staramy się jak możemy 8)))
      Pozdrawiamy 8))

      Usuń
  3. Zajebiste xD !!!!!! Sasori sadysta :3 Czekam do następnego poniedziałku :3

    OdpowiedzUsuń
  4. NARESZCIE! Tyle czekałam i się doczekałam na tą cudowną nagrodę XDD
    Dziękuję bardzo za rozdział i życzę weny~~

    OdpowiedzUsuń
  5. Musicie byc niezle doswiadcznone w pisaniu opowiadan...Po raz pierwszy przeczytalam opis seksu, ktory opisywal dokladne uczucia bohaterow. No piekne. Szkoda, ze macie tak malo komentarzy i ludzie nie doceniaja tego opowiadania. Pozdrawiam i mam nadzieje, ze bedziecie pisac dalej.

    OdpowiedzUsuń