sobota, 11 stycznia 2014

#3. Ten Nauczyciel. - Sezon #1


Buntownik siedział zupełnie zdezorientowany tym co się teraz działo. Słysząc donośny dźwięk zamykających się drzwi, westchnął i zabrał się za zbieranie szkła. Jedno skaleczenie, drugie, trzecie...nie mógł się w ogóle skupić. Ciągle miał w głowie obraz swojej siostry, której zadał tak wiele bólu, chociaż tego nie chciał. Powiedział to pod wpływem emocji, nie wiedział, że kłótnia o głupi telefon potoczy się o to, iż ich rodzice zginęli w wypadku. Blondyn przygryzł wargę, a mała stróżka krwi poleciała na jasnobrązową podłogę w kuchni. Deidara, odbywając długą wędrówkę po domu, powyłączał większość urządzeń. Położył się na czerwonej rogówce w pokoju i zabrał ze sobą słuchawki. W urządzeniu było słychać tylko śpiew wokalisty. Krótki czas po tym, zadzwonił jego kumpel, który był już mocno podpity. W tle było słychać dudnienie muzyki, oraz propozycje dołączenie się nich na imprezie. Chłopak odmówił, rozłączając się. Wstał, udając się do kuchni nie przestając myśleć o sytuacji w domu. W tym samym czasie Hidan oraz jego czarnowłosy kolega doskonale się bawili na czyjejś domówce.

-Nie za dużo? W ogóle do domu nie dojdziesz ziom!-Orochimaru zaczął się śmiać i położył się na stole w pomieszczeniu. Patrzył w sufit, po czym na Hidana. Wbrew pozorom był mniej pijany od tego idioty, jednak zaraz będzie to nadrabiał. Czarnowłosy wstał, podpierając się o Hidana- A tobie co mój ty przyjacielu-Orochimaru zaczął śpiewać, po czym usiadł koło lawendowookiego, który zaczął odwalać. Po kilku minutach jego całkiem nieogarnięty kumpel złapał go za koszulkę, podnosząc pijanego z ziemi. -No fakt, ty powinieneś już iść-Orochimaru wstał i zabrał swoje kluczyki. W ogóle nieprzejęty, ruszył pijany samochodem. Co kilka chwil patrzył na swojego kolegę, który był uśmiechnięty, jednak nie wiadomo z jakiego powodu.-Pod chatę cię podwieźć czy ruszamy gdzie indziej?-Czarnowłosy popatrzył na kolegę, zapalając papierosa. Popatrzył na otoczenie po którym jechał. Coraz ciaśniejsze uliczki oraz więcej ludzi, wskazywało na to, że znajdywali się na osiedlu Hidana.

-Jak se chcesz.-Odrzekł, zaczynając się bez powodu śmiać.- A ty co już do domku? W sumie się nie dziwie… Wygodo witaj.-Dodał ironicznie przejeżdżając palcem po szybie. Można by nawet wyczuć w tym nutkę zazdrości lub chęci wyżalenia się. Czarnowłosy popatrzył na niego zdziwiony, nie wiedząc co odpowiedzieć. Zrobił duże oczy, a w chwili gdy otworzył już usta by zapytać co się stało, lawendooki na powrót przerwał mężczyźnie.- Bo wiesz, fajna chata, spoko rodzina, nic tylko pomarzyć. Orochimaru zdjął ręce z kierownicy, odchylając głowę do tyłu.

-Po prostu nie chcę żebyś się błąkał chuj wie gdzie-Hidan spojrzał na niego z kpiną wymalowaną w oczach. Przygryzł wargę, by nie powiedzieć czegoś zbyt niemiłego. Mimo, że był pijany, lubił swojego czarnowłosego kolegę i nie chciał go urazić. -Wiem, że niezbyt ci się układa z rodzinką, ale samotność też nie jest spoko stary.

-Jest, nie jest….Wysadź mnie tutaj.- Widać było, że mocno pijany chłopak chciał zakończyć rozmowę i najlepiej spotkanie. Czasem miewał takie stany. Chciał albo kogoś zabić lub przytulić, albo najlepiej oddalić się od wszystkich. Problemy z rodziną były zawsze, ale nigdy nie próbował odebrać sobie życia przez takie głupoty. Mimo wszystko był twardy, udając, że nic go nie obchodzi, oraz nic nie musi. Orochimaru niepewnie zatrzymał samochód, koło chodnika. Buntownik szybko z niego wyszedł, przytrzymując na moment drzwi.- To nie twoi rodzice rozwodzili się, podczas rzucając do siebie nożami. –Zaśmiał się, trzasnął drzwiami od samochodu, zrobił kilka zaplątanych kroków, złapał się za głowę i poszedł już prosto przed siebie.

Po kilku godzinach błąkania się Hidana po mieście, kilka ulic dalej szła siostra Deidary. Naine była wciąż lekko zdenerwowana, jednak z powodu zimna, postanowiła wrócić do domu. Wolnym krokiem, wręcz niechętnym, dotarła do niego, otwierając drzwi. Zapaliła światło, będąc przekonana, że jej młodszy brat jest na górze. Ruszyła do salonu, potykając się o coś. Kobieta skrzywiła się, podnosząc. Podeszła na ściany, zapalając światło. Przeraziła się w jakim stanie znalazło się mieszkanie. Kilka puszek piwa leżało na podłodze, a Deidara oddychał ciężko na kanapie, śpiąc z włączonymi słuchawkami. Naine podeszła do niego z politowaniem i zaczęła go budzić. -Wstawaj, wykąp się i wyjdź do szkoły...o ile jesteś w stanie-Blondynka zmrużyła oczy i zaczęła sprzątać cały syf, który narobił jej brat.

-Znowu? Nie…- Mruknął do siebie. W pobliżu jego siostry już nie było, która przed chwilą próbowała go dobudzić. Zegar w kuchni oznajmiał, że jest godzina piąta nad ranem. Powolnym krokiem blondyn ruszył do łazienki by się wykąpać. Jego włosy zanurzyły się w wodzie, a woń kwiatów rozprzestrzeniła się po całym pomieszczeniu. Chciał już zasnąć i nie iść do szkoły, jednak wiedział, że gdy to zrobi, będzie z niej wyrzucony. Mimo wszystko tego nie chciał. Rodzice chcieli by Deidara chodził do tak elitarnej szkoły w ich mieście. Wychodząc z łazienki po godzinie, usłyszał ciche westchnięcie. –Jashinie, mam nadzieje, że nie zacznie się znów wojna. -szepnął sam do siebie chłopak, wkładając spodnie, oraz pakując byle jakie książki. Wychodząc z domu, usłyszał jeszcze głos Naine, która rozmawiała przez telefon, jednak na chwile zamilkła. Podeszła do blondyna i do plecaka spakowała mu parę kanapek, bez żadnego specjalnego wyrazu twarzy. Wyszedł z domu, idąc prosto do szkoły. Rozpoczynała się pierwsza lekcja, a blondyn nadal siedział przed szkołą na schodach, opierając swoją głowę o ręce. Przeklinał cicho, chcąc wziąć jakiś proszek na ból głowy.

-Nie powinieneś tam wejść…Młody?-Nagle usłyszał za sobą, znajomy i irytujący głos. Odwrócił się w napięcie i popatrzył na górę. Ujrzał nowego, czerwonowłosego nauczyciela. Nie chcąc by prawił mu kazania, wszedł niechętnie do szkoły, opierając się o framugę i patrząc na wprost. Korytarz szkolny przywitał Deidare setkami uczniów. Przejeżdżał wzrokiem po każdym z  nich. Nie było Hidana, ani Orochimaru. Pewnie teraz odsypiali zarwaną noc. Blondyn usiadł przy oknie, na zimnej podłodze, zakładając spore czarno- metaliczne słuchawki na uszy. Załączył którykolwiek utwór i zamknął oczy. Jego pozycja nie zmieniła się za bardzo od tej, gdy siedział na dworze. Krzyki i wygłupy inny uczniów doprowadzała go wewnętrznie do szału. Nagle do chłopaka podeszła trójka uczniów. Dziewczyna o krótkich włosach położyła zimną dłoń na jego policzku, a niebieskooki szybko się zerwał. Zdjął słuchawki po kolei przyglądając się trójce kolegów. Przypatrzył się im, zwracając uwagę na inne różne kolory ich włosów. Niebieski, czerwony, pomarańczowy. Deidara, skrzywił się trochę i zatrzymał piosenkę.

-Co chcecie?-zapytał odrobinę zirytowany, ponieważ nienawidził, gdy ktoś mu przeszkadza w słuchaniu muzyki. Dodatkowo był zmęczony, więc jego irytacja wzrosła. 

-Mamy do ciebie sprawę.-krótkowłosy rudzielec, wyszedł na przód, patrząc poważnie na Deia, który wyluzowany siedział przed nimi.- Wiemy, że nie cierpisz nas tak samo jak my ciebie, ale jak możesz to uszanuj choć trochę sztukę, bo na inne przedmioty, za pewne nie mamy co liczyć.-Pomarańczowowłosy, zaczął drążyć, co mało przekonywało Deia. Blondyn opuścił wzrok i zaśmiał się, bardziej przyglądając się prostym i normalnym strojom rówieśników. 

-No dobra… Spoko… Postaram się.-Ze sztucznym uśmiechem odpowiedział,  mocno naciskając na dwa ostatnie słowa. Wyczerpany spojrzał w brązowe, rozdrażnione oczy rówieśnika,  a potem cała trójka się oddaliła.
W Deidarze zapanowało dziwne uczucie. Ktoś go o coś po prosił. Nawet jeśli było to w ten sposób. Nasz blondynek czuł niesamowitą satysfakcję, a także coś w rodzaju zrozumienia. Cieszył się, ze szczerości, którą mógł usłyszeć. Nawet wchodząc do klasy myślał o tym co powiedział mu znajomy z klasy. „Wiemy, że nie cierpisz nas tak samo jak my ciebie”. Deidara znów na tę myśl uśmiechnął się, spojrzał na telefon i ziewnął głośno, przypominając sobie jak strasznie chce mu się pić. Stukał palcami o ławkę, do której niedawno przysiadł, dosłownie modląc się o dzwonek.

Deidara zajął miejsce, patrząc już na zegar, jakby błagał o przyśpieszenie czasu i uwolnienia się z tych okropnych męczarni. Zakrył rękami twarz jak zwykle to robił. Przypomniał sobie jeszcze raz słowa Yahiko i zamknął oczy w nadziei, iż może chociaż się wyśpi. Nie dane było nacieszyć mu się spokojem. Nauczyciel sztuki poprzesadzał uczniów tak, by ci najlepsi i najbardziej pilni siedzieli obok Deidary. Chłopak nie był zbyt zadowolony z takiego obrotu spraw, jednak mimo wszystko blondyn nie był tak przejęty. Czerwonowłosy  chodził po sali, udzielając uwag i rad dotyczących pracy na lekcji. Sala była obszerna, od razu można było zauważyć, że jest to szkoła elitarna i mimo wszystko jest tu ład i czystość. Zaplecze z tyłu było ogromne. Wiele prac, plakatów, nagród, które były poustawiane w gablotach. Na początku sali widniała tablica, na której starannie zapisany był temat lekcji. Jasne ławki, a koło nich wiele obrazów znanych malarzy. Deidara rzucał tylko kątem oka na poszczególne szczegóły sali. W sumie widział ją parę razy w życiu, a szkoda, bo ławki tu były wygodne. Gdy blondyn zagłębiał się już w sen, usłyszał cichy szept przy uchu

-Młody, nie przeszkadzam ci?-na te słowa Deidara, aż podskoczył, uderzając o ławkę kolanem. Syknął przeciągle, a w jego oczach malowała się wrogość do nauczyciela. Sasori złapał za ołówek, rysując na bloku parę kresek. –Aż tak trudne czy może przez kaca nie potrafi…

-A weź spierdalaj-powiedział blondyn, na co odwróciła się cała klasa. Gestem ręki, Sasori uciszył uczniów, którzy zaczęli komentować zachowanie Deidary i wciąż patrzył się na pierwszego rozmówcę. Usiadł na swoim fotelu, a reszta uczniów zajęła się swoja pracą. Nic nie powiedział, tylko zaczął pisać coś na swojej kartce. -Nie pokłócisz się ze mną?! Nie krzykniesz?! Nie zaczniesz gadać jaki to ja jestem nieodpowiedzialny i zły?!-Deidara chciał skupiać uwagę na swojej osobie, a będąc ignorowanym przez nauczyciela sztuki czuł się…źle. Tak, nie dostał nic w zamian za swoje zachowanie. Tylko ignorancje jaką wykazał się nauczyciel. Blondyn przymrużył oczy, po czym machnął ręką. Popatrzył na zegar, który wskazywał ile zostało jeszcze do dzwonka.

-Spakujcie się. Młody, ty akurat nie masz czego, więc poleż na ławce-powiedział z ironią Sasori, po czym podbiegła do niego jedna z uczennic, przepraszając za blondyna czy raczej za to co powiedział wcześniej. Chłopak skrzywił się, jednak nie chciał po sobie tego poznać. Konan go irytowała swoim sposobem bycia i zachowaniem. Zdawała sobie doskonale z tego sprawę, a ciągle podburzała buntownika. Deidara zaklaskał dłońmi, zwracając uwagę całej klasy.

-Brawo-zagwizdał, patrząc w oczy swojej rówieśniczce-Może będziesz jeszcze ze mną chodzić do łazienki, bo sam nie dam sobie rady?-Chytry uśmiech wstąpił na twarz blondyna, a dziewczyna odwróciła się w jego stronę. Nauczyciel podparł głowę o swoją dłoń, dalej słuchając wymiany zdań swoich uczniów czy może monologu Deidary. Przekrzywił delikatnie swoją twarz, by widzieć lepiej blondyna.

-Ja…po prostu twierdzę, że Mistrzu Sasoriemu należy się szacunek. Tak dużo robi dla sztuki..-Kobieta wciąż uparcie przy swoim broniła nauczyciela, a niebieskooki zaśmiał się podle. Nagle rozbrzmiał dzwonek, a wszyscy powoli, jakby bojąc się, że za drzwami zobaczą coś strasznego, wyszli z klasy. Deidara był ostatni. Poczuł czyjąś dłoń na swoich ramionach.

-Widzisz, twoja koleżanka ma racje. Szacunek Młody- Nauczyciel wychodząc z klasy, zamknął ją i odwrócił się tyłem do swoich uczniów. Uśmiech wciąż miał na twarzy.

Przerwy mijały, a lekcję nieubłaganie się ciągnęły. Deidara, który był już wykończony całym tym dniem, szedł szybko po holu próbując zerwać się z dwóch ostatnich lekcji. Starał się nie natknąć na żadnego z nauczycieli.  Wyszedł ze szkoły trzymając na ramieniu lekki plecak, do którego włożył rękę by wyciągnąć słuchawki i mp3. Nie mogąc znaleźć przedmiotu, zatrzymał się przy bramie szkoły, za murkiem tak by go nie widziano. Zaczął trzepać torbę, zastanawiając się gdzie jego urządzenie. Był już naprawdę wściekły. Z całą siłą uderzył plecakiem o bramę wydzierając się na cały głos.

-Młody, coś ostatnio krucho u ciebie, widzę.-Blondyn otworzył szeroko usta i oczy, patrząc na nauczyciela od sztuki. Zaskoczony i lekko przestraszony, przez dłuższą chwile wpatrywał się w brązowe tęczówki Sasoriego. Jego usta ułożyły się w lekki uśmiech, sprawiając że Deidara szybko się ocknął.

-Chuj cie to obchodzi. Naskarżysz na mnie dyrekcji, Wasza Wysokość!?-W ironiczny sposób odpowiedział. Machnął ręką i zamilkł. Wiedział, że już po nim, wolał się już nie odzywać. Jego pewność siebie zniknęła, a Deidara odwrócił wzrok, przymykając lekko oczy.-No na co czekasz?...Złap mnie za rękaw, włosy, uszy, wprowadź mnie do szkoły. Powiedz wszystkim jak bardzo beznadziejnym uczniem jestem!-Nie chcąc, na powrót podniósł głos. Skulił się odrobinę, przysuwając do siebie plecak. 

-Zostawiłeś w pracowni.-Nauczyciel położył na ziemi słuchawki, a błękitne oczy ucznia rozszerzyły się do granic możliwość.-To tylko twoje słuchawki, ale w zamian chciałbym cię jurto widzieć na zajęciach.-odchrząkną, odwracając się tyłem do chłopaka.-Wszystkich zajęciach. Nie mam daru przekonywania. Wiem, że zrobisz jak będziesz chciał. Do zobaczenia, młody.-Czerwonowłosy mężczyzna wypowiedział kilka zdań i wsiadł do samochodu. Buntownik nie mógł uwierzyć, że Sasori zachował się w ten sposób. Nadal nie potrafiąc wykrztusić z siebie słowa, zatrzymał tylko wzrok i mimowolnie patrzył jak jego nauczyciel odjeżdża.  Blondynek szybko się podniósł, gdy Mistrz był już daleko. Spakował do plecaka odnalezione słuchawki i prędko ruszył do domu. Cała droga wyglądała tak, że gadał do siebie, wyzywając Sasoriego. Niewiedział czemu poczuł do niego nie chęć, a jednocześnie jakąś więź, którą szybko chciał zniszczyć. Deidara mimowolnie uśmiechał się, patrząc na słuchawki, a po kilka sekundach krzywił się sam do siebie. W końcu to był nauczyciel i to w dodatku sztuki. Przedmiotu, którego tak nienawidził, na którego nie chodził praktycznie w ogóle.

-Dlaczego się tak zachował?-Blondyn szepnął sam do siebie i pobiegł do domu, nie myśląc o zdarzeniu. Przeklinał w myślach, chciał pohamować teraz wszystkie uczucia. Gdy wszedł do domu, przywitała go siostra z groźnym wyrazem twarzy. Niebieskooki skrzywił się i chciał wydusić te słowo, na które czekała siostra. Patrzył na nią, a ona uciekła wzrokiem, jakby chcąc, a jednocześnie uniknąć tej rozmowy. Nie chciał jej zmuszać do jakiejkolwiek rozmowy. Położył ręce na framudze, patrząc za grzywki na dziewczynę. Gdy chciał już iść na górę, usłyszał swoje imię wypowiadane aksamitnym głosem kobiety.

-Nie chciałem powiedzieć tego..wiesz..prze..-mimo wszystko blondyn nie mógł powiedzieć żadnego słowa. Nie przechodziło mu to w ogóle przez gardło. Siostra doskonale to rozumiała. Sama była taka sama w jego wieku, więc czemu teraz miałaby go pouczać. Uśmiechnęła się mimowolnie.

-Już nie jesteś dzieckiem braciszku, nie zastąpię ci mamy, ale damy sobie radę, tak?-Blondynka posyłała mu promienny uśmiech, po czym zaprowadziła go na górę jak małe dziecko. Buntownik położył się na łóżku, czekając jakby na zbawienie. Zaśmiał się na samą myśl. Przypomniał sobie słowa nauczyciela sztuki, po czym potrząsnął głową

-Dlaczego o tym myślę?!-Deidara przygryzł wargę, kręcąc się po pokoju. Słysząc powolne kroki siostry, schował głowę w poduszkę, a ciało okrył kołdrą. Dziewczyna, która przyniosła obiad swojemu bratu, usiadła koło niego. Z troską i również rozgniewaniem popatrzyła na blondyna

-Tak w ogóle to dzwonili ze szkoły…podobno zostałeś przeniesiony, nic mi o tym nie powiedziałeś-Kobieta usiadła naprzeciwko swojego brata i poczochrała mu włosy, jakby chcąc mu dać otuchy. Bardzo w niego wierzyła. Może ta klasa będzie szansą na powrót starego, niearoganckiego Deidary, którym teraz niewątpliwie się stał. Nie wiadomo czemu tak bardzo nie lubił sztuki. Nie miał dla niej cierpliwości czy może po prostu kolejna godzina psująca jego życie. Naine zaczęła obgryzać paznokcie jak to miała w zwyczaju kiedy nad czymś myślała. Popatrzyła na pościel leżącą na łóżku, po czym spojrzała w błękitne tęczówki buntownika. Chłopak chciał wytłumaczyć się z tego przeniesienia, ale nic nie przychodził mu do głowy. Kobieta westchnęła ciężko i wstała z uśmiechem, przypatrując się pomieszczeniu w którym się znajdowała.-Odpocznij, potem pogadamy na ten temat-Puściła mu oczko, po czym wyszła z pokoju. Deidara został sam ze swoimi myślami, których niewątpliwie było dużo. Mimo, że było ich tysiące i to na różne tematy, wciąż rozmyślał nad tym co zrobił jego nauczyciel. Może to jakaś pułapka? Po prostu chciał go przekonać żeby chodził na lekcje? Blondyn krzyknął w poduszkę, wywołując hałas dla swoich uszu. Mimo zapomnianego bólu głowy powrócił wraz z wrzaśnięciem. Niebieskooki usiadł na parapecie, pukając swoimi szczupłymi palcami o okno. Za oknem była już całkowita jesień, a jutro znów sztuka.

-Ten nauczyciel…w sumie jakby się tak bliżej przyjrzeć, zły nie jest-szept nastolatka rozniósł się po całym pokoju, po czym można było usłyszeć trzaśnięcie głową o okno.

1 komentarz:

  1. *---* Teraz znowu caly tydzien czekania , ggfjjkmjjjh TO TAKIE ZAJEBISTE /Sanso

    OdpowiedzUsuń