poniedziałek, 10 lutego 2014

#7. Przemyslenia. - Sezon #1

No i notka zawitała. Późno ale jest.
Miłego czytania, och nasz Jashinie.....

__________________________
Tym czasem, gdzieś w centrum miasta, na ostatnim piętrze wieżowca, siedział na ogromnej kremowej kanapie, rudowłosy mężczyzna. Tuż obok niego stała kobieta, która masowała jego plecy. Zmartwiona, silnie naciskała na jego ramiona. Miała w zwyczaju marudzić, tym razem też tak było. Sasori nie zważał w ogóle na jej słowa. Patrzył na chmury przez ogromne okno dosięgające sufitu. Rozmyślał. W końcu od kilku dni mógł odpocząć. Lekarze przyjechali zbadać stan nauczyciela, jednak ten się szybko od tego wymigał. Przeprosił wielokrotnie pielęgniarkę i lekarzy za problem jaki sprawił. Chciał także uczniów, ale nie zdążył. Młodzież opuściła szkołę, w nadziei że Mistrz Sasori z tego wyjdzie. On sam wrócił do domu, próbując ukryć, przed żoną, co miało miejsce w szkole. Niestety zadzwoniono do niej, po tym gdy Sasori odmówił badań. Potem próbował dalej wziąć się do pracy. Arisa zadbała o to by jednak jego plan nie powiódł się i sama popchnęła go na łóżko. Nie czekała długo by zasnął. Podczas tego zadzwoniła do szkoły, informując dyrekcję o stanie jej męża i o tym, że nie pojawi się jutro na zajęciach. Mocno oburzyło to brązowookiego, nigdy nie chciał, żeby kobieta z którą mieszkał, załatwiała sprawy za niego. Często się wtrącała, mimo tego że ją prosił by tego nie robiła. Teraz siedział w ciszy, czując ciepłe dłonie na swoim karku. Piękna modelka usiadła tuż obok i mocno się do niego przytuliła. Sasori nawet przez chwile nie poczuł potrzeby odwzajemnienia tego. Jak zwykle siedział, a chłód bił od niego. Nawet sam nie pamiętał jak to się stało, że ożenił się z Arisą. Czy kiedyś ją kochał? Może. Chwile. Poczuł coś w rodzaju zauroczenia. Nie chciał jej nigdy krzywdzić, ale robił to. Na początku nieświadomie. Delikatnie. Potem coraz częściej, aż w końcu jego własna żona, przestała go obchodzić. Nie martwił się już o nią, nie musiał z nią przebywać, nie tęsknił, nie okazywał swoich uczuć. Tak jakby go nigdy nie było. Kiedyś kochał każdy jej dotyk, uwielbiał go. Jej długie włosy, czarne oczy. Wszystko. Szalał za nią. Szybko zauroczenie się wypaliło. W sypialni już nie było tak gorąco jak wcześniej. Ponownie poczuł jak jej ciepłe dłonie, wędrują po jego ciele. Mocniej się wtuliła, rozpinając kilka guzików koszuli czerwonowłosego. Pocałowała go w szyję. Ułożyła tam swoją głowę i przysunęła się tak blisko jak tylko mogła. Ten dotyk był tak bardzo rozpaczliwy, że niemalże każdy jej ruch krzyczał czy też błagał o odwzajemnienie go. Sasori przyglądał się kobiecie. Nie zareagował. Znów odwrócił wzrok na okno, widząc jak pada. Przechylił delikatnie głowę czując, zmierzające usta coraz wyżej. Rozmyślał całkowicie o czymś przeciwnym. Poczuł jak jego żona składa pocałunek na jego uchu i schodzi tak po całym karku. Deszcz uderzał coraz mocniej. Przed oczami Mistrza był ktoś zupełnie inny. Niewysoki blondyn. Często chodzący sam lub z nieznośnym przyjacielem. W ciemnych słuchawkach, z wiecznie znudzonym wyrazem twarzy. Mężczyzna oparł plecy o łóżko, a modelka usiadła mu na kolanach rozpinając mu do końca koszulę. Pocałowała go subtelnie i rozsunęła rozporek, dalej całując szyję. Słowa blondyna nie dawały mu spokoju. Przecież największy buntownik w szkole, niemiałby potrzeby prawić mu kazań. Nie musiał zostawiać z nim w sali, by go przypilnować. Intrygowało to Sasoriego. Czemu on się tak zachował? Wyglądał jakby się o niego... martwił. Ponownie usta Arisy błądziły po jego wargach. Podał się. Mistrz sztuki się poddał. Spojrzał w oczy kobiecie, widząc jak bardzo pragnie jego dotyku. Rozpuściła włosy i smutnym wzrokiem spojrzała w oczy swojego męża. Widziała ten chłód. Z jej ust wypłynęło tylko "proszę". Ręka Sasoriego powędrowała do jej podbródka. Pocałował ją beznamiętnie. Nawet z tak krótkiego muśnięcia, ogromnie się ucieszyła. Po pokoju zaczęły latać ubrania obydwojga postaci. Seks, tak samo jak pocałunek, był szybki, chłodny, bez namiętności. Mężczyzna wstał z łóżka potykając się o kilka poduszek leżących na podłodze. Poprawił bokserki i podszedł z butelką wina do okna. Arisa nadal leżała. Patrzyła na niego, widząc, że już nawet to dla niego nic nie znaczyło. Było cholernie cicho. Sasori wziął łyk trunku, wciąż myśląc o swoim uczniu. Nawet gdy całował Arisę myślał o nim. Gdy ją rozbierał, gdy był w niej. Uczeń nie dawał mu spokoju i nawet na chwile nie chciał wyjść z głowy. Czerwonowłosy pobrał następne kilka dużych łyków i oprał się całym ciałem o okno.


-Chce... chce rozwodu...-Dwa słowa rozeszły się po całym pomieszczeniu. Sasori nie przykuł do nich uwagi. Dziewczyna leżała ze łzami, które spływały jej po policzkach. Zaczęła szlochać. Odrobinę i cicho. Przecierała twarz, zakrywając całe swoje ciało. Tak, też było do końca wieczora. Kobieta nawet nie podniosła się by iść do sypialni. Szybko zasnęła na kanapie, w miejscu, w którym doszło do ich stosunku. Czerwonowłosy chodził po domu, zaglądając do schowka po następne butelki. Dzisiejszego dnia już nie pracował. Wiedział że się nie skupi. Myślał sporo o Arisię. Mimo tego, blondyn szybko wracał do jego głowy i tak było aż do momentu, kiedy nauczyciel nie zamknął swych powiek, zapadając w głęboki sen. Z Butelką w ręce, nie będąc nawet przykrytym. Prawie nagi i zmęczony. Z głosem swojego ucznia w głowie.    
Minęły dwa dni. Nastał ranek, a blondyn dopiero co zasypiał. Patrzył z beznamiętnym wzrokiem w sufit, nie myśląc o niczym konkretnym. Dziś wszystko mu było obojętne, nie wiedział czy to się zmieni czy nie. Dziś znów miał sztukę, a nic na nią nie zrobił, tak jak na inne lekcje. Nastolatek zaśmiał się praktycznie bezgłośnie, po czym powędrował na dół. Przywitał się z Naine jedynie machnięciem dłoni i delikatnie zamknął drzwi od domu. Kiedy znalazł się na dworze, przywitał go silny i nieustępujący wiatr. Czuł jak deszcz zaczyna padać, a mgła znajdowała się w zasięgu wzroku. Nawet pogoda była dziś dołująca. W końcu już była praktycznie połowa listopada. Minęły różne, głupie święta, jednak jeszcze te najgorsze przed nim. Niebieskooki westchnął i potrząsnął głową. Był zdziwiony, że Hidan po niego nie przyszedł, jednak pierwsza była matematyka, nie dziwne, że chciał się spóźnić. Kiedy znalazł się blisko szkoły, przez park przechodziła Konan, która miała na sobie niebieską kurtkę i jasne jeansy. Deidara uśmiechnął się delikatnie, był zdziwiony, że automatycznie poprawił mu się humor. Kobieta podbiegła do niego, witając się. Szczęście nie trwało zbyt długo, ponieważ musieli wejść do więzienia. Na sam początek, koło sali matematycznej, pierwszą osobą jaką zobaczyli był Yahiko. Chłopak niestety nie miał szans spotkania się ze swoją dziewczyną. Nie odbierała telefonów, ani nie wpuszczała do go do domu. Miał szanse pogadać z nią w szkole, ale złotooka nie odchodziła od buntownika. Dziewczyna westchnęła i opuściła głowę  na dół. Deidara od razu to zauważył, jednak nie chciał tego komentować. W sumie był święcie przekonany, że to co pomiędzy nimi było to już zakończone. Przynajmniej dla niebieskowłosej. Nagato kiwnął głową w geście przywitania, za to od razu oberwał karcącym spojrzeniem ze strony swojego przyjaciela. Lekcje mijały spokojnie…na spaniu, jednak tylko do sztuki z panem Sasorim. Deidara, aż ożywił się kiedy usłyszał, która jest teraz lekcja.

-Przez ciebie nie mogłem spać gnoju, jednak wszystko z tobą dobrze…kurwa, gadam sam do siebie-Blondyn puknął się mocno w czoło. Wszyscy usłyszeli dzwonek, po czym na korytarzu rozległy się donośne jęki, mówiące ,,ja chcę do domu’’. Niebieskooki myślał czy przeprosić za te kazanie, które udzielił nauczycielowi, jednak to było powyżej jego dumy. Nie mógł tego zrobić, bo w sumie był całkowicie pewien tego co mówi. Wszyscy weszli do sali, a pomarańcz na ścianach, wręcz raził po oczach młodych uczniów. Konan tym razem usiadła koło blondyna, na co uśmiechnął się delikatnie i położył głowę na ławce.

-Wszystko już z panem w porządku?!

-Lepiej pan już wygląda!

-Martwiliśmy się!

Kilkoro uczniów komentowało to co się stało w klasie, jednak czerwonowłosy tylko powiedział coś pod nosem i uśmiechnął się do młodzieży. Na tablicy napisał temat, na który Deidara nawet nie miał ochoty spojrzeć.

-Młody, pisz.-Blondyn zdziwił się lekko. Po takiej akcji, powiedział do niego młody. Nigdy nie mówił w taki sposób jak był zły. Nastolatkowi w pewien sposób ulżyło, a humor się po chwili polepszył. Nie skomentował tego co powiedział Sasori, popatrzył mu tylko w oczy, jakby dając do zrozumienia, że nie ma na co liczyć. Mistrz zaczął tłumaczyć  temat, aż nagle rozległo się głośne pukanie do drzwi.

-Przepraszam bardzo. Mogę na chwilę pana prosić? Musi pan podpisać ważne papiery, które są niezbędne dla naszej szkoły. -Dyrektorka uśmiechnęła się szczerze do czerwonowłosego. W klasie nastąpiła cisza, po czym słychać było tylko prośbę nauczyciela o poczekanie i zamknięcie drzwi. Deidara odetchnął głośno, czym zwrócił uwagę całej klasy. Konan zaśmiała się cicho, a Yahiko się przekrzywił. Zgiął rękę w pięść, a Nagato popatrzył na niego wzrokiem  mordercy. Przygryzł wargę. Blondyn zaczął coś mówić do niebieskowłosej, przybliżając się świadomie do jej twarzy. Nikt zbytnio nie patrzył na to całe wydarzenie, oprócz dwóch osób. Nagle przez całą sale, przeszedł donośny huk, trzaśnięcia ręką o ławkę.

-Nie przeginasz Katsu?! -Wszyscy w sali odwrócili się w  stronę oburzonego rudowłosego. Klasa zamilkła. Deidara uchylił się by dostrzec, obiekt, który krzyczał w jego stronę. Uśmiech zawitał na jego  twarzy, sprawiając wrażenie jeszcze bardziej zadowolonego.

-A ty znowu swoje Pein?-Blondyn położył głowę na blacie ławki, naciskając  tonem głosu na ksywe kolegi. W jednej chwili podniósł kark i położył swoją dłoń na podbródku Konan. Przechylił go w swoją stronę,  rozszerzając uśmiech. Zaglądał w złoty kolor jej oczu. Po czym  wypowiedział kilka zdań, gładząc ją palcem po ustach.-Czekaj…-Niebieskowłosa zaskoczona popatrzyła na chłopca. Jego dotyk był  naprawdę przyjemny. Przymrużyła oczy i odkręciła się, odrobinę  zarumieniona. To był bardzo miły gest z jego strony, choć doszło do niej  czemu miał służyć. Westchnęła, śmiejąc się. Buntownik, widząc jej  reakcje zrobił to samo, ponownie zwracając uwagę na kolegę, który kipiał  ze złości. Oparł się, patrząc jak rudy zareaguje.

-Jesteś martwy, Katsu.-Yahiko, momentalnie się podniósł, mówiąc to przez zaciśnięte zęby. Spojrzał na niego lodowato. robiąc kilka  kroków w jego stronę.

-Idiota.-Długowłosy chłopak także się podniósł, śmiejąc się. Włożył ręce w kieszeń, przymykając lekko  oczy.-Wiesz... Wydaje mi się, że Konan, potrzebuje odskoczni, wiesz,  jakiegoś luzu, zabawy....a nie sztywnej, nudnej i irytującej...  pizdy.-oblizał wargi i szeroko uśmiechnął się przysłaniając połowę  twarzy włosami, które szybko poprawił. Nagato próbował uspokoić obydwu  chłopaków, jednak za późno. Rudy podbiegł do swojego rywala uderzając go  w brzuch. Uśmiech powrócił na twarz. Yahiko, widząc jak przeciwnik  wlatuje w kilka sztalug. Dużo obrazów pospadało na ziemię, a sam blondyn  wylądował na ścianie. Nie czekając odbił się od niej i rzucił na rówieśnika, wymierzając w niego kilka ciosów. Zaczęła się bójka. Obydwoje zaczęli wyrządzać wiele szkód. Uczniowie prędko wstali,  krzycząc by razem się opanowali. Żaden z nich nie przestawał. Nagato  westchnął, wiedział, że to się tak skończy. Bądź co bądź to były ich sprawy, a jeżeli teraz by się w to wmieszał to prawdopodobnie sam by dostał.  Niebieskowłosa stała patrząc na swojego przyjaciela w czerwonych  włosach, widząc jego zrezygnowaną minę. Po dłuższej chwili przyjaciel  jednego z nich dostrzegł, że zaczynają krwawić. W klasie był niesamowity  wrzask i hałas. Latające przedmioty, krew, podziurawione obrazy oraz  najróżniejsze szkody. Drzwi otworzyły się. Deidara i Yahiko mocno trzymali za swoje ubrania, odwracając się do nauczyciela stojącego w nich. Starszy mężczyzna przejechał wzrokiem po klasie.

-Co to się do cholery dzieje?!-Sasori wydarł się na całą  klasę, patrząc w oczy blondynowi. Znieruchomiał. Zadzwonił dzwonek,  który wszyscy olali i ze strachem przyglądali się wiśniowowłosemu.-Katsu  Deidara i Yahiko Tendo, zostajecie po lekcjach, reszta  wychodzi.-Powiedział jednym ciągiem. Podszedł do obojga  nastolatków.-Puść go już.-Skomentował w stronę Yahiko, trzymającego  nadal buntownika.-Co wam do cholery odbiło...
Kiedy Sasori popatrzył w oczy Deidarze, ten zaśmiał się, przerywając ciszę jaka nastąpiła w sali. Yahiko warknął coś pod nosem, jakby chcąc pokazać chłopakowi, że jeszcze nie skończyli tej bójki.

-Jaki waleczny kotek-Deidara powiedział ironicznie, przyciągając uwagę swojego nauczyciela. Sasori podniósł brew, jakby czekając na dalszą wypowiedź blondyna, jednak tak się nie stało. Nadal nie wiedział o co chodzi i kogo może ukarać. Przygryzł wargę, siadając na krześle i wciąż patrząc na Deidarę.

-Jeszcze słowo, a ci przypierdole jeszcze raz.-Yahiko warknął głośno, jakby podkreślić, że mówi śmiertelnie poważnie. Sasori westchnął, chcąc się zaśmiać, ale przypomniało mu się, że jest nauczycielem i musi być sprawiedliwy oraz poważny wobec uczniów. Deidara jednak się nie powstrzymywał i roześmiał się na całą salę.

-A wiesz, że to ja ostatnio obudziłem się obok niej, a nie ty?-Deidara puścił oczko chłopakowi, a czerwonowłosy automatycznie wstał. W klasie zapanowała cisza, a Sasori zastanawiał się, czemu na te słowa tak gwałtownie zareagował. Nie chciał dopuszczać do siebie żadnych myśli, wiec uspokoił oddech.

-O czym ty kurwa mówisz?-Yahiko warknął, a Sasori rozszerzył oczy, nie mogąc uwierzyć, że stoi przed nim ten chłopak, który na lekcjach był zawsze porządny. Musiał interweniować, w przeciwnym wypadku skończyłoby się jeszcze większym rozwaleniem sali.

-Słuchajcie, nie interesują mnie wasze prywatne sprawy, bo sam to przeżywałem, ale nie możecie się tak zachowywać. Rozumiem czemu doszło do rękoczynów, ale mogliście to załatwić po lekcjach, poza szkołą. Teraz obydwoje będziecie za to odpowiadać. Wiem, że Yahiko ma dzisiaj jeszcze kółka po lekcjach, więc za zniszczenie klasy odpowie inaczej, a co do Deidary…mogłeś się opanować, ty zostaniesz dzisiaj po lekcjach-Deidara rozszerzył oczy i kiedy chciał już coś powiedzieć, Sasori podniósł rękę, jakby dając znak, że nie ma nic do gadania. Gestem ręki, pokazał swoim uczniom żeby już się wynieśli.  

Blondyn i rudy popatrzyli jeszcze na siebie chwile, po czym Yahiko oddalił się. Dei westchnął i wszedł do zmasakrowanej sali. Woźna widząc chłopaka  zaczęła krzyczeć. Widziała pełno krwi na jego twarzy. Sasori uśmiechnął się, widząc swojego najbardziej  hałaśliwego ucznia. Podszedł do zapracowanej starszej kobiety i wziął od niej mop do podłogi.

-Nie musi pani już tego robić. Powinna pani  odpocząć.-Uśmiechnął się szczerze, a starsza pani odwzajemniła to.  Potarła o siebie ręce i rzuciła jeszcze zdanie wychodząc z klasy

-Syneczku,  masz takiego porządnego nauczyciela, nie wiem czego można chcieć więcej  szkole! Dowiedzenia.-dopowiedziała i  zamknęła drzwi od klasy. W pomieszczeniu zapanowała cisza. Deidara swoją  zażenowaną miną wpatrywał się w wiśniowowłosego. Fuknął ironicznie pod  nosem, słysząc słowa kobiety. Nauczyciel podszedł bliżej niego i podając  mu narzędzie. Buntownik złapał za długi kij. Obydwoje zawiesili na  sobie wzrok, stojąc nieruchomo.

-Masz do wytarcia podłogę,  ustawienie sztalug i ławek. Pracami uczniów sam się zajmę.-Powiedział,  odchodzą kilka kroków. Deidara przeszywał go wzrokiem. Nie chcąc zabrał się do pracy, co jakiś czas zerkał na zadowolonego Sasoriego, który był  jednocześnie zaskoczony zachowaniem młodszego. Bez żadnych wymówek i  zbędnych rozmów wziął mop, zaczął przecierać podłogę. Nauczyciel  ziewnął po dłuższej chwili, siadając przy swoim biurku.

-Jaką kare  będzie miał Yahiko?...-Buntownik przetarł jedną ręką czoło, dalej  pracując. Zmęczone oczy zerkały na podłoże, czekając na odpowiedź. Nie  wiedział zbyt co ma powiedzieć, ani jak zacząć temat. Wiedział, że za bójkę będzie musiał odpracować, miał tylko nadzieje, że swojemu  rywalowi dowali to samo, co jemu. Niebieskooki zatrzymał się i odwrócił  głowę do starszej osoby.

-Będę musiał omówić to z panią dyrektor. Z  tego co mi przedstawiono, Yahiko to porządny uczeń, bez żadnych skaz.  Jesteś w odrobinę gorszej sytuacji...-Wiśniowy zatrzymał się, z  otwartymi ustami, przyglądając się pracom.-W sumie, wiedziałeś, że taką  karę otrzymasz, a nawet nie protestowałeś, poważnie ci aż tak obojętnie,  czy może lubisz spędzać ze mną czas?-Dokończył uśmiechając się do kilku  kartek. Dei wykrzywił się i oparł kij o którąś z ławek. Przytruchtał  do podestu, szybko na niego wskakując.

-Nudziło mi się. Niech pan sobie nie myśli, że znajdę się w tej grupce osób które pana uwielbiają.-Deidara przechylił głowę patrząc ukradkiem w brązowe oczy. 

-Zobaczymy.-Odpowiedział  dalej przewijając miliony kartek.

-Niech pan już zostawi te kartki. Ja już  skończyłem.-Wybuchowy chłopak oparł brodę o swoje nadgarstki. Zrobił zniesmaczoną minę i najchętniej wypchnął by go z tego fotela, żeby  przestawił z nim ławki. Zamiast tego wiśniowy nadal przeglądał dzieła,  śmiejąc się w duchu ze swojego ucznia.-Eeeej, halooo, mistrzuniu…- Wziął jeden mazak z biurka i zaczął sobie nim rysować po ręce.-Ej zobacz.-Machał mu przed oczami-Mam języki na rękach.-Gdy w końcu  brązowe tęczówki najechały na twarz ucznia ten przestał, zerkając na to co trzymał w rękach jego nauczyciel.

-O. No. Ładne, ale zajmij się ławkami.-Wydał szybko polecenie i ponownie  przeglądał strony. Buntownik zdenerwował się, ale w bardzo łagodny  sposób. Zeskoczył z podestu, wchodząc na niego właściwą stronę. Stanął  koło nauczyciela, z założonymi na siebie rękami.

-Nie.-Oschle odrzekł.  Przymrużył oczy i uśmiechnął się łobuzerko.-Już mi się nie chce.-Wzruszył ramionami, robiąc kilka kroków za plecami nauczyciela i  chichocząc cicho niczym przestępca.

-Więc poczekamy aż ci się  zachce. Mam inne prace do sprawdzenia. Nie ma różnicy gdzie to zrobię.-Mówiąc to wstał. Podszedł do długowłosego i pogłaskał go po  głowie.-Jeżeli tak strasznie chcesz mi potowarzyszyć, nie mam nic  przeciwko.-Zaśmiał się głośno, podchodząc do szafki i umieszczając tam  dokumenty.

-Czy uważa pan, że ja nie mam życia i wolałbym spędzać czas z takim nudziarzem jak pan?-Mówiąc to wskoczył na wygodne krzesło, starszego. Oparł nogi o blat biurka. rozmieszczając się  miło. Na biurku ujrzał telefon, który się zaświecił. Po całym  pomieszczeniu przeszła , nieznana melodia. Wysoki mężczyzna, z kartkami w dłoni złapał za telefon patrząc na wyświetlacz. Podrapał się po karku i  odłożył go.-No, no panie Sasori, czyżby jakaś fanka? Nie ładnie tak  olewać znajomych.-Uśmiech ucznia rozpromienił się, za to krótkowłosy  stracił przez chwile dobry humor.-Coś się stało?-Zapytał zaciekawiony,  trzymając dalej nogi na biurku, brudząc je swoimi czarnymi glanami.

-Żona.-Machnął  szybko, kontynuując szperanie w szafce. Młodzieniec o mało nie spadł z  krzesła. Był tak zaskoczony, że przez chwilę nie mógł nic powiedzieć.  Przejechał wzrokiem po Sasorim, myśląc ze w sumie nie jest taki zły.  Przystojny wysoki, czerwonowłosy, specjalista od sztuk. Oczytany i  również wkurzający.-Raczej była żona. Można tak powiedzieć.-dokończył  dość z obojętnością, ukazując uśmiech. Dłońmi poprawił pogniecioną  granatową koszulę. Nowy, z pewnością wyposażony w najróżniejsze funkcje,  telefon, wsadził do kieszeni jeansów.

-Rozwód?-Deidara nie  omieszkał spytać, na co mistrz kiwną tylko głową. Trwała cisza. Blondyn  zerkał co jakiś czas na rudego. Myślał o nim. O tym jaki jest. Był  zupełnie inny niż wszyscy. Nigdy nie spotkał takiej osoby, więc często  nie wiedział jak ma się wyrażać. Nauczyciel czy rówieśnik. W sumie był starszy tylko kilka lat. Wyglądał  na zadowolonego. Nieprzejętego. Obojętnego. Z uśmiechem. Takim jakim  teraz miał sam buntownik. Nie chciało mu się nawet wychodzić z sali.  Teraz się czuł lepiej niż zwykle. Przy swoim nauczycielu, którego  niewątpliwie lubił najbardziej z całej tej szkoły.

-Chodź  poustawiamy te ławki, młody.-Wiśniowowłosy powiedział opierając się  rękoma o jedną z nich. Deidara wstał, powoli podchodząc do nauczyciela,  spojrzeli w sobie w oczy i zaśmiali w tej samej chwili. To było na  prawdę interesujące południe.  

6 komentarzy:

  1. Nowy rozdział <3 Szkoda, że piszecie je co tydzień :C dla mnie to za długa przerwa, ale warto czekać, mam też nadzieje, że będzie w następnym rozdziale więcej Sasodeia <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ogólnie z Niką często mamy problem z dostaniem się do komputera, większy niż wcześniej. ;-; Obecnie akcja, którą piszemy jest dość poplątana i same stanęłyśmy w miejscu. Może będziemy się starać częściej poprawiać te rozdziały i wrzucać je. Jak na razie od weekendu do weekendu. Co do akcji SasoDei... Od tego rozdziału powinno być ich coraz więcej, tak samo jak akcji z innymi postaciami. My z Niką zdajemy sobie sprawe że często akcje Hidana, Yahiko i Konan zbyt nie interesują, ale nie potrafimy opisać samej akcji SasoDei xDDDD Tak już wymyśliłyśmy dziwnie ^^ Pozdrawiamy ^^

      Usuń
    2. Ja uwielbiam akcje z Hidanem i Oro *o* Jakoś nie mogę polubić Konan i Yahiko, ale Nagato lubię, bo on ma na wszystkich wylane XDDD Ale ogólnie dawno nie czytałam tak dopracowanego bloga, serio mówię XD

      Usuń
  2. No w końcu...tyle sie naczekałam xd notka jak zwykle świetna i czekam na więcej SasoDeia ^-^

    OdpowiedzUsuń
  3. Staramy się, pozdrawiamy ^/.\^

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetna notka moje drogie xDD , jak zawsze zajebiście się czyta ;---; i znowu tyle czekania XD ALE ZAWSZE WARTO / Sanso ;3333

    OdpowiedzUsuń