czwartek, 13 lutego 2014

Dodatkowy rozdział, czyli.... "Zagubiony rysunek"



Taki wstęp co do tej notki.
Tak jak u góry napisane to "dodatkowy rozdział" nie wpływa na dalszy ciąg wydarzeń w historii.
Miłego czytania. ^/.\^
____________


Czerwonowłosy tak jak każdego ranka, od poniedziałku do piątku, szedł po długim szkolnym korytarzu. Pierwszy dzwonek jeszcze nie nastąpił, a uczniowie dopiero zaczęli się zbierać. Kroczył sobie miło, bo czyściutkich kafelkach, gdy nagle idąc nadepnął na karteczkę. Zdziwiony Sasori podniósł przedmiot i nieświadom, odwrócił białą A4 na druga stronę. Widząc ilustrację mocno się zaczerwienił i przyśpieszył kroku. Otworzył klasę, kierując się w stronę biurka. Położył na nim znalezioną karteczkę i uśmiechnął się pod nosem. Nadal zarumieniony, włączył komputer i spojrzał w ekran. Dzwonek rozbrzmiał i coraz więcej osób zaczęło schodzić się na teren szkoły. Od razu do sali od sztuki weszło kilka uczniów zostawiając swoje prace i plecaki. Nikt nie zwrócił uwagi na nauczyciela, uczniowie pokłonili się i zmyli się w pośpiechu. Sasori wstał z krzesła i ponownie wziął do ręki przyczynę rumieńców na jego twarzy. Uśmiechnął się ponownie, myśląc o tym gdzie mógłby schować tajemniczą karteczkę. W jednej chwili grupa młodzieży pojawiła się w klasie, próbując zachować się spokojnie, mimo dobrego nastroju i głupawki która ich napadła. Gdy sala była już pełna uczniów, nauczyciel wstał zaczynając swoje przemówienie na temat, rzecz jasna sztuki. Zatrzymał się na chwilę i spojrzał na biurko.  Z podniesionymi rękami w górze, złapał centralną zawieche.

Tak. Sasori Akasuna zamyślił się. Patrząc cały czas w jeden punkt.

Cała klasa czekała na puentę. Nauczyciel jak nigdy zaciął się w połowie zdania. Wszyscy nagle wbili wzrok w policzki mistrza, które powolutku stawały się czerwone.
                 
-Tak sie zastanawiam... czemu ma pan twarz w kolorze swoich włosów?-Któż mógłby zadać takie odważne pytanie i w dodatku nie na temat? Cała klasa spojrzała wielkimi oczami na Deidarę, który przejeżdżał ołówkiem o blat ławki. Nagle ołówek spadł, a dorosły, zasłonił oczy, swoją grzywką. Trwała długa cisza. Nad Sasorim pojawiło się czarne niebo. Dostrzegli je chyba wszyscy, tylko blondyn całkowicie olał sytuację i patrzył na ołówek leżący na podłodze.-E, mistrzuniu, śpisz?-niebieskooki postanowił kontynuować, więc wszyscy na powrót spojrzeli na buntownika, który obecnie rozdziabił usta i podniósł wysoko kąciki ust.
                
 -O czym mówiłem?...-Sasori opuścił ręce i nadal patrzył w dół. Każdy miał oczy większe, niż przeciętna postać z anime. Uczniowie wciąż milczeli, co w żaden sposób nie poprawiało sytuacji. Cisza wręcz zabijała, tylko Deidara cieszył ryj, widząc nauczyciela, wyglądającego jakby przebywał w innym świecie.
                 
-Coś o gotowaniu. O gotowniu, teraz by się przydało....-Zażartował blondyn i lekko pochylił się by jego twarz również zasłoniły włosy. Chichot przeszedł po klasie.
                
 -Młody... nie denerwuj mnie.-Sasori zaśmiał się, mimowolnie i bez konkretnego powodu. Na prawdę zapomniał o czym mówił, a to była rzadkość.
                 
-No głodny jestem!-Deidara wydarł się i pokazał palcem na dziewczynę o krótkich, niebieskich włosach.-Ty. To Ciebie dziś zjem!-blondyn zaczął się gibać na ławce, wyglądając jak małe słodkie zwierzątko. Zamknął oczy i ustawił ręce jak kotek. Sasori momentalnie odwrócił wzrok na Deia, a potem na Konan.
                
 -Nie przeszkadzam wam?...-Czerwonowłosy całkiem zamyślony, podszedł do biurka, szurając nogami o podłoże.
                 
-Widze Andzia Stajl*.-Ktoś cichutko powiedział. Prawdopodobnie głos należał do Nagato. Był taki... cichy, dojrzalszy... Tak ten głos na pewno należał do Nagato.
                 
-Konan, bądź moim pomidorkiem.-Wymruczał Deidara i przebiegle spojrzał na swojego senseia.
                 
-Ale... pan Sasori bardziej przypomina pomidorka.-odpowiedział Orochimaru, wyjeżdżając z plecaka blondyna.
                 
-Zamknij się ciebie tu nie ma!-Młody dał w ryj, swojemu kumplowi i zamknął torbę. Teraz cała klasa miała oczy niczym Yuuki z Vampire Knight. Czyli zaskoczenie ponad wszystko. Nikt nie rozkminiał o co chodzi.
                 
-Nie będę pomidorkiem...-Sasori schował twarz w rękach. Próbując zasłonić swoje rumieńce.
                 
-Mistrz, będzie lepszym pomidorkiem ode mnie.-Ucieszyła się Konan i kilka razy klasnęła dłońmi. Była na prawdę zachwycona i zakołysała się.
                 
-Nie-smutno powtórz i wszedł pod biurko, chwytając obrazek. Usiadł w zagłębieniu.- Zaraz wrócę….
                 
-Panie Sasori! Ma pan jakiś problem? Może chce pan do psychologa?-Deidara mówiąc to uderzył krzesłem, spadając do tyłu. W klasie rozprzestrzenił się głuchy śmiech ponieważ każdy próbował zasłonić sobie usta. Młody po cichutku wstał i wszedł na podest, gdzie stało główna siedziba króla Saso. Nachylił się nad nim.-Co pan trzyma?
                 
-Nic.-Grzywka nauczyciela powtórnie zasłoniła mu oczy i wrócił rumieniec.
                
 -No niech pan poookaże...-Deidara przeciągnął i puścił mu oczko.
                 
-Nie mogę.-mistrz odwrócił wzrok i przytulił do siebie kartkę. -Na miejsce Katsu.-Odrobinę jąkającym głosem powiedział, coraz bardziej się rumieniąc.
                 
-Nooo... ale proszę pana...-Buntownik złapał za kartkę i zaczął ją do siebie przyciągać. Sasori nawet przez chwile nie chciał jej mu oddać. Młody chłopak  złapał Sasoriego za koszulkę i z całej siły go do siebie przysunął. Po sali przeszedł huk. Nauczyciel wisiał nad uczniem z pełnym rumieńcem. Blondyn próbował przesunąć swoją nogę i delikatnie otarł ją o narząd rudego. Obydwoje wstali czerwoni i odeszli od siebie kilka metrów. Deidara zauważył na ziemi kartkę i szybko sięgnął po nią. Odwrócił zdobycz na drugą stronę i na swojego nauczyciela. Trwała cisza.-Pan jest pedofilem...-Wyjąknął cicho i zatrząsnął się całkiem czerwony na twarzy. Podszedł do Konan i rzucił przedmiotem na ławkę. Potem przysiadł do swojej i zasłonił się cały włosami.
                 
-To?...to jest?...Przepraszam Deidara! Myślałam, że mam tą kartkę przy sobie! Wybacz!-Konan odwróciła kartkę widząc rysunek nagiego długowłosego blondyna. Sama się zarumieniła i przeprosiła go jeszcze tysiąc razy. Nadszedł koniec lekcji. Wszyscy siedzieli jacyś dziwni. Najbardziej bynajmniej trójka osób. Nauczyciel,  młody oraz złotooka kobieta, zerkali na siebie co jakiś czas cali bordowi.
                
 -Nie wiem na cholerę ja ci pozowałem...-Niebieskooki powiedział nadal idąc zawstydzony. szurał nogami o ziemie, gdy nagle przed nim pojawił się Nagato.
                

-Andzia stajl.-Powiedział z miną kota i wszyscy ruszyli na kolejną lekcje. 

__________________

*Andzia stajl/Andzia Style- Szuranie nogami o każde możliwe podłoże.

Znacie ją wszyscy, nie?
Tak to ona... jedyna i nie powtarzalna
Yuuki Kuran z  "Vampire Knight" !

Dla niej dedykujemy ten rozdział xD
Jej oczy... Przerażają.
Pozdrawiamy.
Matsu i Nika -/.\-

3 komentarze:

  1. Zabawna notka x3 czekam na kolejne ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. XDDDDD JEBLAM KOCHAM TE NOTKE XDDDDDD , czeekam na kontynulacje opowiadania ;))))))) , RAWR.. / Sanso

    OdpowiedzUsuń
  3. Ok, ok, ale ja tu od 2 dni maniakalnie odświeżam stronę czekając na dalszy rozwój fabuły..

    OdpowiedzUsuń