DZIEŃ DOBRY. Raczej dobry wieczór,
no ale cóż. Któż się będzie czepiał.
-No to zacznijmy…-tu siwowłosy dyrektor ziewnął, robiąc krótką przerwie. Blond nauczycielka tylko prychnęła, znów czując jakby była za wszystko odpowiedzialna. Odepchnęła się na krześle, wstając i krążąc po sali. Inni pracownicy tylko patrzyli na poczynania kobiety. Sasori wewnętrznie był załamany tym, że musi tu być. Westchnął i czekał na rozwinięcie zdania przed dyrektora, jednak to nie nastąpiło.
-Kakashi, co masz nam do powiedzenia?-Młoda nauczycielka odezwała się, po czym wszyscy skierowali na nią wzrok. Byli zdziwieni, że mówi dyrektorowi po imieniu, jak i tym, że ma takie nastawianie. Niektórzy pracownicy byli dość oburzeni, jednak Kakashi niezbyt zwracał na to uwagę.
-Może ty wytłumacz Tsunade-Łysy nauczyciel westchnął, pokazując na blondynkę. Kobieta uśmiechnęła się i machnęła ręką w nieznaczny sposób.
Minęła godzina. Nauczyciele rozeszli się. W szkole zadzwonił dzwonek na dłuższą lekcję, więc uczniowie przenieśli się do innych klas siadając obok grzejników. Zaczynało się robić naprawdę zimno. Pierwszy raz w tej szkole zaistniał problem z ogrzewaniem. Młodzież poubierana w grube bluzy oraz wtulona w siebie wyglądała dość zabawnie. Niektórzy nawet dobrze się bawili. Jednak był jeszcze blondyn. Znajomi prosili go by został w szkole, gdyż na dworze jest straszny mróz i wszystkie kończyny odpadną mu po kilku sekundach. Niestety, niezależny chłopak wyszedł. Wyszedł na zewnątrz, opierając się o ściany budynku szkoły. Śnieg opadał na skórzaną kurtkę. Szalik który miał na sobie nie dawał zbyt dużo ochrony. Cały pomarańczowy, okryty wokół szyi. Zamyślony chłopak już sam nie wiedział o co mu chodzi. Pierwszy raz od kilku lat, po prostu czuł się dobrze. Szczerze dobrze. Odkąd zajął się sztuką, cały czas chciał więcej. Chciał tego. Nauczyciel zadbał o to by odpowiednio zachęcić ucznia, do tego przedmiotu. Ten błękitnooki idiota, marznący pod szkołą, przewyższył samego mistrza. Istniało coś, co Deidara potrafił lepiej. Z jego rąk powstawały niesamowite rzeźby. Nawet po tym, nikt nie chciał go zauważyć. Docenić. Chociaż…. Znalazła się jedna osoba. Jeden rudy mężczyzna, który wierzył w niego od samego początku. Chłopak zadrżał z zimna. Automatycznie poczuł jak zaczyna mu się kołysać w głowie. Nie jadł dziś zupełnie nic, a nocami się nie wysypiał. Siostry nawet rano nie było w domu. Nie zostawiła pieniędzy, ani żadnej kartki. Przesunął się po ścianie, przestając czuć chłód. Zamknął oczy. Do jego uszu nie dotarł dźwięk dzwonka z szkoły. Uśmiechnął się do siebie, czując niesamowite szczęście, oraz wyczerpanie. Nie wiedział czym to było spowodowane. Łzy spłynęły po jego policzkach. Czy to emocje. Czy zwyczajnie oczy zaczęły mu łzawić, przez wiatr. Sam nie był pewien. Nagle znajome słowa przeszyły jego myśli. „Młody…Heh, powinieneś być z siebie dumny. Potrafisz coś, o czym inni tylko marzą. Pokonałbyś wszystkich. Pokonałeś klasę. Pokonałeś szkołę. Pokonałeś mnie…Niezwykłe. Cieszę się, że mogę cię uczyć, Deidara.”
Krótkowłosy mężczyzna oparł się o futrynę i spojrzał na niego z politowaniem. Siwowłosy opuścił gabinet, zostawiając samego pacjenta. Buntownik okrywał się kołdrą nadal czując zimno. Został zupełnie sam i nie wiedział co ma ze sobą zrobić. Czy ma na kogoś czekać, czy może już wyjść? Deidara wtulił się mocno w pościel na która go okrywała. Łóżko było nawet miękkie, jednak nie chciał tu zostać, niestety niemiał sił żeby wstać. Zegarek wskazywał dwunastą. Za 10 minut ma się odbyć lekcja z panem Sasorim. Chłopak zamknął oczy, przypominając słowa Hidana.- Naprawdę mógłbym zginąć…- Wyszeptał do siebie.
-Deidara jest w gabinecie lekarskim, ostatni
pokój na lewo…a pani jest?-Zapytał z przejęciem, spoglądając w oczy blondwłosej kobiety. Była zdumiewająco
podobna do buntownika. Po głowie Akasuny chodziły różne myśli skąd się ta
dziewczyna wzięła wyglądała jakby była od niego młodsza.
-Jestem jego siostrą. Powiedziano mi, że nic
mu nie jest, ale musze się z nim natychmiast zobaczyć…
-Jeżeli Deidara będzie miał na tyle siły, to
bardzo proszę żeby pani z nim tu przyszła, będę tu cały czas.-Mówił bardziej
spokojnie. Dziewczyna jednak nie zdążyła odpowiedzieć. Przed jej twarzą pojawił
się wysoki umięśniony mężczyzna.
-O, Naine… -Hidan jak zaczarowany wlepił wzrok
w przepiękną kobietę, zatrzymując się na tych słowach. Jej skórzany płaszcz i
porozdzierane jeansy pod którymi były grube czerwone rajstopy w kratkę,
przyciągał uwagę.-Z Deiem wszystko spoko. Boli go gardło chyba tylko,
zaprowadzę cię.-Uśmiechnął się i odgarnął włosy z jej twarzy, by bardziej
dostrzec niebieskie oczy. Po chwili jednak zabrał rękę, myśląc nad tym co robi.
W końcu był Hidanem, nie mógł sobie pozwolić na aż tyle czułości. Sasori
przytaknął i wszedł do klasy, a dwójka osób udała się prosto do pacjenta. Naine
od razu przywitała Deidarę ciosem w policzek. Ten za to zaczął się śmiać i
biegać po całym pomieszczeniu. Dzwonek zadzwonił ponownie w ten cała trójka
ruszyła do sali plastycznej. Sasori
podniósł się z miejsca widząc jak blondyn przekracza próg klasy.
-Mówiłem panu…-Sasori spojrzał ostro w oczy buntownika, a ten nagle zamilkł.
-Pani brat ma talent. Niesamowity talent. Nie chciałbym żeby się zmarnował. Wiem, że to egoistyczne podejście, ale dostrzegam to z jakim uśmiechem on podchodzi do sztuki. Mimo, iż najpierw marudzi i nawet nie chce niczego dotykać, po dłuższej chwili zaczyna naprawdę się wczuwać i ukazywać swój nie wykorzystany potencjał. A ty młody nie zaprzeczaj prawdzie.-Ostatnie zdanie skierował do blondyna. Ponownie wzrok powędrował na oczy jego siostry, która stała nieruchomo całkowicie zaskoczona. Nie wierzyła, że doczekała się tej chwili. Jej młodszy brat został wyróżniony i wybrany spośród całej szkoły. Jej ręka znalazła się na ustach. - Dlatego chciałem tutaj państwa zaprosić. Deidara został przeze mnie osobiście wybrany. Dodatkowo również ocena ze sztuki zostanie podniesiona, więc to twoja jedyna szansa. -Blondyn spoglądał na nauczyciela z przymrużonymi oczami, który miał na niego haka. Był zbyt przebiegły, w ten sposób buntownik nigdy nie mógłby odmówić, ponieważ jest zagrożony. Niebieskooki westchnął opierając głowę o ramię swojej siostry. –I tu pojawia się pytanie, czy pani wyraża zgodę na jego wyjazd.
-Oczywiście… -Krótkowłosa po dłuższej chwili wykrztusiła z siebie słowa.-Żaden z was nie wspominał mi o tym, że Dei odkrył w sobie talent.-Mówiąc to patrzyła zadziornie na lawendookiego. Puknęła go kilka razy palcem w tors, a po chwili ponownie odwróciła się do Akasuny.-Wyrażam zgodę, ma pan to u mnie zapewnione, jednakże jest to dla mnie wielkie zaskoczenie. Rzecz jasna miłe zaskoczenie.
Ta notka jest BUM, złożona tak
jakby z dwóch części.
Druga część tej notki rozpoczyna
bardzo ważny dział.
Ten dział jest tak długi że
postanowiłyśmy podzielić go na kilka części.
Razem z tą notką będą ich trzy.
Chcemy pokazać jak to będą
wyglądały trzy następne notki.
Dzisiaj będzie pierwsza, jutro
druga, a trzeci pojutrze.
Wyspoilerujemy, że dojdzie do
czegoś pomiędzy Deiem i Saso, ale nie bijcie xDDDD
Miłego czytania, siem.
Takie bardzo złe Nika i Matsu.
_______________________________________________________
Powoli można było poczuć zimę,
szczególnie, że za trzy miały się odbyć święta. W mediach od rana trąbiło o
kolejnych wypadkach na drodze, stawało się ślisko i jeszcze kilka dni temu
zaczął padać lekki śnieg. Dla dzieci był to kolejny powód do radości, jednak
Sasori, nauczyciel sztuki w szkole, nie był zbyt z tego powodu zadowolony. Od
rana jego zamek do samochodu wręcz zamarzł, więc musiał odczekać kilka minut by
mógł się co najmniej dostać do auta. Pospiesznie ruszył do swojego budynku
pracy. Na wstępie porwało go kilku pracowników, do pokoju nauczycielskiego.
Niezbyt zadowolony, jak i również zmęczony całą pracą, którą musiał wykonywać
wieczorami, ruszył za swoimi znajomymi. W pomieszczeniu czekali już wszyscy
pracownicy. Sasori tylko skinął głową w geście przywitania i usiadł na
ostatnim, wolnym krześle. Kątem oka spostrzegł kogoś nowego. Młodą nauczycielkę
z fioletowymi włosami. Uśmiechnął się pod nosem, po czym zaczął słuchać
dyrektora.
-No to zacznijmy…-tu siwowłosy dyrektor ziewnął, robiąc krótką przerwie. Blond nauczycielka tylko prychnęła, znów czując jakby była za wszystko odpowiedzialna. Odepchnęła się na krześle, wstając i krążąc po sali. Inni pracownicy tylko patrzyli na poczynania kobiety. Sasori wewnętrznie był załamany tym, że musi tu być. Westchnął i czekał na rozwinięcie zdania przed dyrektora, jednak to nie nastąpiło.
-Kakashi, co masz nam do powiedzenia?-Młoda nauczycielka odezwała się, po czym wszyscy skierowali na nią wzrok. Byli zdziwieni, że mówi dyrektorowi po imieniu, jak i tym, że ma takie nastawianie. Niektórzy pracownicy byli dość oburzeni, jednak Kakashi niezbyt zwracał na to uwagę.
-Może ty wytłumacz Tsunade-Łysy nauczyciel westchnął, pokazując na blondynkę. Kobieta uśmiechnęła się i machnęła ręką w nieznaczny sposób.
-Doskonale wiecie, że niedługo
przyjeżdżają do sąsiedniego miasta pewne szychy w naukach takich jak fizyka czy
matematyka. Mamy dość zdolnych uczniów, więc wraz z Kakashim i radą ustaliliśmy
żeby wysłać pewne osoby. Chciałabym żeby dwoje wybranych nauczycieli mieli, w
sumie czterech uczni. Jednym z nich miała być pani Mitarashi, jednak w tym
czasie są zawody…- kobieta zwróciła się do fioletowowłosej, robiąc zrezygnowaną
minę.-Pani Mitarashi wybrała już jednego ucznia, którego za chwile nam
przedstawi. Podczas wyjazdu zastąpi panią ktoś inny.- Brązowooka kobieta
zaczęła układać papiery, po chwili jej wzrok przeniósł się na
wiśniowowłosego.-Za to panie Akasuna zajęcia artystyczne będą tam dla pokazu.
Wszyscy doskonale wiemy, że pewne osoby chcą pana zobaczyć. Postarajmy się
zrobić wrażenie-Kiedy monolog został w
pełni skończony, w pokoju zapanowały szumy i szepty. Każdy nauczyciel
zastanawiał się kto jest najlepszy. Analizowali to, patrząc na każde klasy i
uczniów, aczkolwiek Sasori i Anko nauczycielka zamyśli się. Kakashi spojrzał na
nich kątem oka, widząc, że tysiąc pracowników miało do niego pytania. Kiedy to
się odbędzie, jak to zrobić lub jaki uczeń jest najlepszym kandydatem.
Siwowłosy westchnął, po chwili popijając wodę. Czerwonowłosy oparł rękę o blat
stołu, przejeżdżając wzrokiem po każdym.
-Mam już grupę i niezwykłego w
niej ucznia. Deidara Katsu.-Mistrz odezwał się, podnosząc kąciki ust, a w
pomieszczeniu zapanowała cisza. Każdy analizował to co powiedział młody
nauczyciel. Anko zaśmiała się, czym spowodowała w sali hałas. Kakashi ziewnął, a
jeden z nauczycieli, ręką uderzył o stół.
-Czy nie przesadzasz
Sasori?!-Starszy mężczyzna krzyknął, aż nawet Kakashi zareagował. Wstał na
chwile i podszedł do czarnowłosego. Sasori wręcz wyzywająco patrzył się w oczy
pracownika.
-Danzo, uspokój się, wiemy jak
Deidara się zachowuje, ale ufam Sasoriemu-Siwowłosy poklepał nauczyciela po
ramieniu, po czym usiadł znów na swoje miejsce. Danzo oburzony, nachylił się
nad czerwonowłosym.
-Wiesz, że ten chłopak nie ma
talentu? Tam będą ludzie z całego świata, najwięksi naukowcy, ciebie też będą
chcieli zobaczyć i oceniać! Chcesz zniszczyć sobie reputacje?!-Danzo wściekły
przejechał wzrokiem po całym pomieszczeniu. Anko zaśmiała się i usiadła na
stole, patrząc na dwóch mężczyzn.
-To Sasori będzie miał na głowie
blondaska, nie pan. A poza tym, ja chciałabym dać szanse Orochimaru ze starszej
klasy, który kilka razy nie zdał. Sasori zabierze go ze sobą, nie ma nic
przeciw. Każdemu należy się szansa-Sasori i Anko spojrzeli na siebie,
uśmiechając się, a Kakashi wraz z nimi. Tsunade tylko oparła głowę o tablice, a
reszta nauczycieli w pewnym sensie podzielała zdanie Danzo.
-Ci dwaj uczniowie mają razem
jech…-Nauczyciel nie zdążył dokończyć, ponieważ Sasori spojrzał na niego
wyraźnie już poddenerwowany sytuacją.
-Ten chłopak musi jechać, czy tak
czy inaczej wezmę go. A pan, panie Danzo, już chyba nie należy do rady i główną
decyzję podejmie Kakashi.- Akasuna uśmiechnął się i wraz z Mitarashi. Kakashi
kiwnął kilku krotnie głową, po czym,
wszyscy wyszli z pomieszczenia.
Minęła godzina. Nauczyciele rozeszli się. W szkole zadzwonił dzwonek na dłuższą lekcję, więc uczniowie przenieśli się do innych klas siadając obok grzejników. Zaczynało się robić naprawdę zimno. Pierwszy raz w tej szkole zaistniał problem z ogrzewaniem. Młodzież poubierana w grube bluzy oraz wtulona w siebie wyglądała dość zabawnie. Niektórzy nawet dobrze się bawili. Jednak był jeszcze blondyn. Znajomi prosili go by został w szkole, gdyż na dworze jest straszny mróz i wszystkie kończyny odpadną mu po kilku sekundach. Niestety, niezależny chłopak wyszedł. Wyszedł na zewnątrz, opierając się o ściany budynku szkoły. Śnieg opadał na skórzaną kurtkę. Szalik który miał na sobie nie dawał zbyt dużo ochrony. Cały pomarańczowy, okryty wokół szyi. Zamyślony chłopak już sam nie wiedział o co mu chodzi. Pierwszy raz od kilku lat, po prostu czuł się dobrze. Szczerze dobrze. Odkąd zajął się sztuką, cały czas chciał więcej. Chciał tego. Nauczyciel zadbał o to by odpowiednio zachęcić ucznia, do tego przedmiotu. Ten błękitnooki idiota, marznący pod szkołą, przewyższył samego mistrza. Istniało coś, co Deidara potrafił lepiej. Z jego rąk powstawały niesamowite rzeźby. Nawet po tym, nikt nie chciał go zauważyć. Docenić. Chociaż…. Znalazła się jedna osoba. Jeden rudy mężczyzna, który wierzył w niego od samego początku. Chłopak zadrżał z zimna. Automatycznie poczuł jak zaczyna mu się kołysać w głowie. Nie jadł dziś zupełnie nic, a nocami się nie wysypiał. Siostry nawet rano nie było w domu. Nie zostawiła pieniędzy, ani żadnej kartki. Przesunął się po ścianie, przestając czuć chłód. Zamknął oczy. Do jego uszu nie dotarł dźwięk dzwonka z szkoły. Uśmiechnął się do siebie, czując niesamowite szczęście, oraz wyczerpanie. Nie wiedział czym to było spowodowane. Łzy spłynęły po jego policzkach. Czy to emocje. Czy zwyczajnie oczy zaczęły mu łzawić, przez wiatr. Sam nie był pewien. Nagle znajome słowa przeszyły jego myśli. „Młody…Heh, powinieneś być z siebie dumny. Potrafisz coś, o czym inni tylko marzą. Pokonałbyś wszystkich. Pokonałeś klasę. Pokonałeś szkołę. Pokonałeś mnie…Niezwykłe. Cieszę się, że mogę cię uczyć, Deidara.”
-Człowieku jesteś pojebany czy jak?!-Blondyn
ocknął się słysząc wrzaski dobiegające wokół siebie. Próbował wyostrzyć
spojrzenie by choć odrobinę spróbować cokolwiek dostrzec. Wysoki mężczyzna o
siwych włosach zaczesanych do tyłu, wymachiwał rękoma, a potem nachylił się nad
leżącym przyjacielem.
-Gdzie…gdzie ja do cholery jestem?-Powiedział
błękitnooki z chrypą w głosie. Długowłosy rozejrzał się, rozpoznając miejsce.-Gabinet
lekarski?...
-Hehehe… Zasnęło ci się na mrozie. Hehehe. Na
mrozie….Czyś ty na głowę upadł!? Mówiłem ci żebyś nie lazł kurwa, w ten
mróz!-Zdenerwowany chodził po całym pomieszczeniu, uderzając w ścianę co jakiś
czas. Po kilku dłuższych chwilach uspokoił się i odwrócił do drzwi-Zamarzłbyś
idioto. Dziękuj Nagato. On po ciebie poszedł.
-Nagato? Hidan, czekaj… Moje gardło…-Blondyn z
trudem przełknął ślinę, czując jakby miliardy sztylety wbijały by się w
przełyk.
Krótkowłosy mężczyzna oparł się o futrynę i spojrzał na niego z politowaniem. Siwowłosy opuścił gabinet, zostawiając samego pacjenta. Buntownik okrywał się kołdrą nadal czując zimno. Został zupełnie sam i nie wiedział co ma ze sobą zrobić. Czy ma na kogoś czekać, czy może już wyjść? Deidara wtulił się mocno w pościel na która go okrywała. Łóżko było nawet miękkie, jednak nie chciał tu zostać, niestety niemiał sił żeby wstać. Zegarek wskazywał dwunastą. Za 10 minut ma się odbyć lekcja z panem Sasorim. Chłopak zamknął oczy, przypominając słowa Hidana.- Naprawdę mógłbym zginąć…- Wyszeptał do siebie.
Lekcja sztuki trwała nieubłagalnie długo.
Nauczyciel cały czas zerkał na wysokie kremowe drzwi, z myślą co się dzieje z
uczniem, któremu poświęcał dotychczas najwięcej uwagi. Co prawda Nagato
wytłumaczył całą sytuację mężczyźnie, jednakże ten nadal miał małe obawy co do
zdrowia blondaska. Sasori dał sobie spokój z dręczącymi go myślami i odwrócił
się w stronę tablicy zapisując ważne notatki. Dźwięk otwierających się drzwi
przeszedł przez całą klasę, a pierwszy odwrócił się Akasuna, z myślą, że to
jego ulubiony uczeń.
-Witam.. Zadzwoniono do mnie, ponieważ coś się
stało z Deidarą… Mógłby mi pan powiedzieć gdzie go teraz znajdę?-Zatroskana
kobieta stała całkowicie roztrzęsiona, patrzyła na pedagoga. Sasori przeszedł
wzrokiem po całym ciele nieznajomej. Zaskoczony zszedł z podestu podchodząc do
blondwłosej. Zamknął drzwi, zostawiając sale pełną uczniów.
-Używasz czasem głowy,
młody?-Czerwonowłosy włożył rękę we włosy swojego ucznia psując ich ułożenie.
Chłopak uśmiechnął się, wpatrując wzrok w starszego od siebie mężczyznę. -
Zaprosiłem tu panią ponieważ muszę zaproponować Deidarze wyjazd na projekt
edukacyjny. Młody ma ogromną szansę na zostanie zauważonym.
-Mówiłem panu…-Sasori spojrzał ostro w oczy buntownika, a ten nagle zamilkł.
-Pani brat ma talent. Niesamowity talent. Nie chciałbym żeby się zmarnował. Wiem, że to egoistyczne podejście, ale dostrzegam to z jakim uśmiechem on podchodzi do sztuki. Mimo, iż najpierw marudzi i nawet nie chce niczego dotykać, po dłuższej chwili zaczyna naprawdę się wczuwać i ukazywać swój nie wykorzystany potencjał. A ty młody nie zaprzeczaj prawdzie.-Ostatnie zdanie skierował do blondyna. Ponownie wzrok powędrował na oczy jego siostry, która stała nieruchomo całkowicie zaskoczona. Nie wierzyła, że doczekała się tej chwili. Jej młodszy brat został wyróżniony i wybrany spośród całej szkoły. Jej ręka znalazła się na ustach. - Dlatego chciałem tutaj państwa zaprosić. Deidara został przeze mnie osobiście wybrany. Dodatkowo również ocena ze sztuki zostanie podniesiona, więc to twoja jedyna szansa. -Blondyn spoglądał na nauczyciela z przymrużonymi oczami, który miał na niego haka. Był zbyt przebiegły, w ten sposób buntownik nigdy nie mógłby odmówić, ponieważ jest zagrożony. Niebieskooki westchnął opierając głowę o ramię swojej siostry. –I tu pojawia się pytanie, czy pani wyraża zgodę na jego wyjazd.
-Oczywiście… -Krótkowłosa po dłuższej chwili wykrztusiła z siebie słowa.-Żaden z was nie wspominał mi o tym, że Dei odkrył w sobie talent.-Mówiąc to patrzyła zadziornie na lawendookiego. Puknęła go kilka razy palcem w tors, a po chwili ponownie odwróciła się do Akasuny.-Wyrażam zgodę, ma pan to u mnie zapewnione, jednakże jest to dla mnie wielkie zaskoczenie. Rzecz jasna miłe zaskoczenie.
Lekcje szybko się skończyły. Hidan
i Deidara wrócili do domu, a Naine wyszła do pracy. Tak skończył się cały
dzień. Ten i następny, a potem kolejny. Data „konkursu” została wyznaczona, a
buntownik u boku nauczyciela każdego dnia coraz bardziej się starał pokazać na
co go stać. Dłonie przyzwyczajały się do pracy i materiału z którego była
glina. Ręce bolały go nie miłosiernie. Róznie bywało. Niekiedy było miło i
zabawnie, często się sprzeczał z Akasuną
i wybiegał wkurzony z klasy. Czas mijał i mijał. Na dworze nadal leżał puch
śniegu.
---
Minęło sporo czasu odkąd
dowiedziałem się, że jadę na jakiś konkurs czy projekt. Byłem nieco zdziwiony,
że pośród najlepszych uczniów, Sasori wybrał akurat mnie. Nie chciał ze mną
rozmawiać na ten temat. Czemu, dlaczego akurat ja, co go skłoniło. Po prostu
miałem jechać. Dziś w końcu nastał ten dzień. Była godzina 6, po raz pierwszy w
życiu wstałem tak wcześnie, nie z przymusu, bo pomimo wszystko miałem jeszcze
dużo czasu. Wszystko było uszykowane, głownie dlatego, że Naine podniecała się
tym bardziej niż ja. Poszedłem do łazienki, włączając na maksa muzykę.
Uśmiechnąłem się pod nosem, obmywając twarz zimną wodą. Spojrzałem na zegarek,
po czym poszedłem na dół. Naine kręciła się po kuchni, robiąc mi kanapki.
Zaśmiałem się i usiadłem na blacie. Kiedy blondwłosa kobieta mnie zobaczyła,
ustała na chwile.
-Deidara…masz zamiar tak
pojechać?-Dziewczyna skrzywiła się, łapiąc w dwa palce skrawek mojej koszulki.
Przekrzywiłem głowę, zaczynając myśleć o co jej chodzi. Spojrzałem na swój strój
i uśmiechnąłem się.
-Ja tam tylko mam coś lepić, nie
będę ubrany w garnitur Naine-zeskoczyłem z kuchni, mijając siostrę. Jeszcze przez
moment słyszałem ciche pomrukiwania pod nosem, jednak nie miałem ochoty na
sprzeczkę. Myślę, że ona też. Zabrałem swój plecak, w którym zostały zapakowane
kanapki od siostry i zacząłem zakładać buty. Usłyszałem dźwięk dochodzący z
mojego telefonu. Byłem lekko zdziwiony, ale szybko odebrałem.
-Deei, słuchaj stary, współczuje,
że musisz tam jechać, aż się pomodlę do Jashina żeby trzymał cię tam w opiece.
Wiem, ze chciałbyś żebym z tobą tam jechał i tak dalej, ale obowiązki wzywają
i…-Siwowłosy rozgadał się na dobre, a blondyn tylko włożył swój telefon do
kieszeni. Niech sobie Hidan pogada, czemu by nie. Deidara wybiegł z domu,
żegnając się z siostrą. Pogoda nie była za ciekawa, gdyż śnieg nieustanie
padał. Kiedy blondyn doszedł do umówionego miejsca, zobaczył paru uczniów z
którymi musiał wytrzymywać kilka dni.
-Hej Konan, Nagato i…co ty tu
kurwa robisz?!-Deidara zdziwił się, jednak Orochimaru skwitował to tylko
uśmiechem i środkowym palcem.
-Kojarzysz tą nową od wf-u? To ona
mnie tu wkopała stary…Mówiła, że jedzie ona, więc się zgodziłem, a potem się
dowiedziałem, że jednak jedzie na zawody…czym sobie zasłużyłem Dei?-Wszystko
stało się jasne dla chłopaka. Minuty mijały nieubłaganie, uczniowie zamarzali,
jednak nie mogli wejść do autobusu bez nauczyciela, którego jeszcze tu nie
było. Deidara zaczął przeklinać w myślach, za to Orochimaru palić. Kolejne pół
godziny minęło, kiedy Konan krzyknęła, że widzi nauczyciela. Niebieskooki
zeskoczył z ławki, ziewając i przymrużając oczy ze złości na nauczyciela.
Śnieżny puch odbijał się od okien,
przez co w pomieszczeniu było bardzo jasno. Wiatr zawiała a lekki chłód
przeszył cały pokój. Obudziłem się spoglądając zrezygnowany przez okno. Dziś
był dzień projektu. Podniosłem tułów, masując ramiona. Obok mnie jak zwykle
leżała kobieta o niesamowicie długich włosach. Przetarłem zaspane oczy,
podnosząc całe ciało. Dziewczyna automatycznie się poruszyła. Miałem z nią
długo sprzeczkę o tym, iż zabrała mój telefon. Niestety przez to zaspałem. Od
razu spojrzałem na zegar w telefonie. Jasna cholera, było już po ósmej, sam
dojazd, zajmie mi pól godziny. Zacząłem biegać po domu szybko się ubierając.
Arisa krzyczała, jak zwykle wyzywając mnie od wszystkiego co tylko możliwe.
Włożyłem cokolwiek, nakładając na to kurtkę, zajrzałem po drodze do łazienki.
Zanim wyszedłem z domu minęło dwadzieścia minut, dodatkowo musiałem wracać się
po ważne dokumenty. Minąłem kilka przecznic, zostawiając samochód na parkingu
szkoły, w pokoju nauczycielskim miałem swoją szafkę. Zostawiłem klucze od
samochodu i dokumenty. Kierowałem się na tartak przed szkołą, widząc całą
czwórkę. Uśmiechnąłem się pod nosem, gdy wyskoczył mi zaspany Deidara.
-Witajcie.... Przepraszam za
spóźnienie. Wszyscy już są? - Przebiegłem oczami po czwórce osób i jednym
nauczycielu, który bezustannie rozmawiał przez telefon. Spojrzał na mnie tylko
i pokiwał ręką. -No to jedźmy. - Mówiąc to wszedłem do opustoszonego busa. Dałem uczniom znak ręką że mogą wsiadać, a ja
zatrzymałem się koło kierowcy, czekając na pana Yurukę.
Coś pięknego :3 Tak bardzo nie mogę się już doczekać rozdziałów ♥
OdpowiedzUsuńŚwietne *-* czekam na kolejne części x3 zastanawiam sie co sie tam wydarzy ^-^
OdpowiedzUsuńNo w końcu mogę normalnie skomentować >o< (wcześniej czytałam poprzednie rozdziały na telefonie i nie miałam za bardzo jak ocenić^^)
OdpowiedzUsuńNie wierzę. Po prostu nie mogę uwierzyć, że jest tak mało komentarzy o.O
To jest jedno z niewielu opowiadań, które przypadło mi do gustu. Ciągle czytam i czytam i nie mogę się doczekać aż zacznę nowy rozdział. Co prawda nadrabiam, ale wszystko przynajmniej będę wiedziała od samego początku^^
Sasori jako nauczyciel, Dei jako uczeń. Przyznam szczerze, że nigdy wcześniej nie widziałam takiej wersji! Konan tutaj taka lalunia >.<
Wgl Saso i żona o.O Na początku taki szok, ale jak zobaczyłam, że rozwód -> ;]
Opowiadanie pochłonęło mnie w całości. Trochę błędów jest, ale nie zwracam na to uwagi, bo każdy je popełnia. Nawet ja.
Nie potrafię się oderwać od czytania. Jak już się wkręcę to koniec! Każda literka, wyraz, zdanie... Ja to wszystko zjadam ;D
Deidara taki buntownik aj aj aj aj ♥
Hidan. Powiem, że po raz pierwszy chyba zainteresowała mnie historia tego siwego Jashinisty. Przedstawiony tutaj jest genialnie. Romansik z siostrą Dei'a? Ona to dopiero dziewucha! Cięta jest. Podoba mi się ;>
Blondasek w końcu odkrył swój talent ♥ Do przewidzenia, że to będzie związane z gliną ^^
Kurczę. Skomentowałabym bardziej 'profesjonalnie' i wgl, ale jest późno, ja ledwo kontaktuje i pewnie są jakieś błędy składniowe w mojej wypowiedzi... Za co przepraszam ;)
Więc podsumowując:
Z-A-K-O-C-H-A-Ł-A-M S-I-Ę W W-A-S-Z-Y-M O-P-O-W-I-A-D-A-N-I-U !!!
Pozdrawiam serdecznie i życzę udanych wakacji ^^
~Dotaka
->byakko-moj-swiat.blogspot.com