środa, 23 kwietnia 2014

#12. Przełam tę granicę, ze mną. - Sezon #1

Autobus zajechał pod szkołę. Wszyscy uczniowie wyszli razem z nauczycielem. Każdy pożegnał się, udając we własny kierunek. Deidara od dwóch dni siedział w domu i uderzał palcami o ramę okna, nie przestając myśleć o całym wydarzeniu. Nie był przejęty faktem, że nie wystąpił na konkursie, całkowicie zapomniał o tym, jak o reszcie osób. On i jego nauczyciel przekroczyli pewną barierę emocjonalną. Blondyn pogubił się w swoich myślach i stosunkach do Akasuny. Miał iść na zajęcia, w ostatnim przedświątecznym czasie, ale Sasori kategorycznie zakazał mu tam przychodzić przez kilka dni, a wszystkie lekcje pomoże mu odrobić. Chciał poczekać aż cały ten hałas związany z nimi minie, to, że spał ze swoim uczniem, nie zachowując przy tym profesjonalizmu. Buntownik jednak nie chciał zostawiać go samego na tyle czasu, wiedział, iż jego nauczycielowi jest wciąż przykro z tych okoliczności, które powstały. Chciał być przy nim… jak najbliżej. Nie miał pojęcia czemu, ale tak czuł. Postanowił wyjść z domu późnym południem, by spotkać jeszcze Akasunę i pogadać z nim trochę. Miał obawy, gdyż każdy mógł go zauważyć, ale w tej chwili przejmował się tylko losem wiśniowego. Blondyn zatrzymał się przed pracownią Sasoriego, zagryzając wargę.

- No dzień dobry panie Sasori, jak zdrówko? Nie. Nie tak mu powiem. Siema Saso! Cho pójdziemy na spacer! Nie… Kurde… Walić to. –Młody chłopak otworzył szybko drzwi wchodząc do pomieszczenia, zacisnął mocno oczy, by nie widzieć swojego rozmówcy. – Hej Sasori, tęskniłeś?....Konan?! – Niebieskie oczy powiększyły się natychmiastowo. Podbiegł do dziewczyny, która miała oczy pełne łez. Nie wiedział co ona tu robi, skąd się nagle wzięła, ale widząc ten obraz nie mógł stać bezczynnie. Złapał ją za ramiona, patrząc zdziwiony. – Konan, co się stało!?

- Yahiko… - Powiedziała powoli, opierając swoją głowę o ramie Deidary. – Wiem, że się pogodzimy, ale nie wiem czy tego chcę… - Jej łamliwy głos stawał się coraz bardziej niedosłyszalny. Mówiła bezradnie, nie mając sił walczyć o związek, który prawdopodobnie nie miał przyszłości. Blondyn objął ją mocno, zapominając po co właściwie tu przyszedł. Zaczął głaskać ją po głowie z gorzkim uśmiechem.

- Jesteś dla niego jak anioł, którego nie potrafi docenić. Ilekroć dajesz mu szanse on okazuje się być idiotą i ignoruje to dalej popełniając błędy. Nie ważne jakie. Nawet ten najmniejszy będzie cię bolał. – Deidara popatrzył na nią z delikatnym uśmiechem.

-Deidara… Jesteś wyjątkowy.

Na tym samym piętrze, wiśniowowłosy mężczyzna nudził się wysłuchując gadania innych nauczycieli. Tak, dzisiaj została zwołana rada nauczycielska w kontrowersyjnej sprawie, która zdarzyła się  podczas projektu edukacyjnego w innym mieście. Wszyscy nauczycielowi byli dość oburzeni faktem, iż Sasori spał razem z uczniem w tym samym łóżku. Akasuna już nawet nie próbował się bronić, bo nie miał już żadnych argumentów. Zarzucono mu również, że zachował się mało profesjonalnie oraz bez subordynacji. Mimo, że przeszkadzała artyście ta krytyka, jakoś mało się tym przejmował. Wpatrzony był w jeden punkt i prawie w ogóle się nie ruszał. Obok niego siedziała Anko, która wyglądała podobnie, jednakże Sasori wyglądał na zirytowanego, a dziewczyna zwyczajnie na smutną. Gdy Tsunade zobaczyła ich stan uderzyła mocniej teczką, a oni od razu skierowali na nią wzrok. Bardzo lubiła obydwojga nauczycieli, więc martwiła się, żeby nie wpadli w większe gówno. Danzo nie odzywał się w ogóle, zajęty był układaniem różnych dokumentów. Nawet nie przyglądał się swoim znajomym z pracy, wolał nie mieć z tym nic do czynienia, po ostatniej ciężkiej rozmowie z Tsunade dostał prawie w twarz za takie postępowanie. Po trzydziestu minutach wszyscy wyszli. Z wyjątkiem Sasoriego. Przed końcem spotkania, poprosił Anko by poczekała na niego bo chce z nią pomówić. Dziewczyna zgodziła się i wyszła z klasy, pozostawiając mężczyznę z Kakashim, Tsunade oraz Danzo.

-Sasori, wiem, że to było dla ciebie cholernie ważne, ale zdajesz sobie sprawę co się teraz stanie, prawda? Dla nas to zaszczyt, że jesteś w tej szkole, że akurat tą szkołę wybrałeś. Jesteśmy ci za to wdzięczni, jednakże… Nie zmarnuj przede wszystkim sobie opinii, my to inna droga. Zawsze możemy się wybronić, ale nie chcemy robić czegoś takiego. Jestem pewna, że tamtej nocy z Deidarą się nic nie wydarzyło, lecz nie każdy może mieć podejście jak ja czy Kakashi. – Długowłosa blondynka zakończyła zdanie z uniesionymi kącikami ust.

- Tsunade już wszystko powiedziała, ja chciałbym za to dodać… Będziesz musiał od następnego półrocza odejść. Teraz dokończysz swoją prace, przygotujesz te dzieciaki jak należy, kto wie, jeśli sprawa ucichnie wrócisz z hukiem. – Kakashi wstał, po chwili ziewając. Całą dobrą atmosferę zniszczyło głośne uderzenie, wszystkich dokumentów o biurko.

-Idiotyczne. Zapamiętajcie sobie jedno, jeżeli szkoła zacznie upadać na psy, wtedy wkroczę i mimo waszych sprzeciwień zacznę robić porządek.- Czarnowłosy trzasnął drzwiami, a w pokoju nauczycielskim powiał silny wiatr. Sasori pożegnał się ze swoimi przełożonymi. Zamyślona wciąż na niego czekała.  W tej samej chwili Deidara patrzył zaskoczony w złote oczy swojej koleżanki.

- Dziękuje, ale… Nie potrafię odpowiedzieć.

-Nie musisz tego robić…. – Konan przymknęła oczy kładąc dłonie na jego ramionach, a potem pomału zjeżdżając po jego klacie. Blondyn poczuł jak zapada w coś bardzo dziwnego. Nieznanego, tak jakby w jednej chwili słuchali tej samej piosenki. Te same odczucia, gesty. Niebieskowłosa patrzyła na niego swoimi wielkimi oczami, a on nachylił się nie kontrolując się. Jego ręce nadal trzymały jej talie, a ich usta przywarły do siebie.

-Anko, czy wydarzyło się coś złego? Jesteś przybita. Chodzi o Orochimaru? – Sasori razem ze Mitarashi zbliżali się powolnym krokiem do sali plastycznej. Dziewczyna zaśmiała się, obejmując rękoma.

-Boje się popełnić błąd… Boje się, że zrobię coś źle i będę tego żałować. Jestem od niego starsza, a wyprawiam takie głupoty…
-Niekiedy popełniamy błędy, jesteśmy tylko ludźmi, powinniśmy robić to co mówi nam to coś co jest w środku. Konsekwencje są przykre, ale przynajmniej, to zawsze jakaś nauczka? Zależy jak wszystko się potoczy. Orochimaru to dorosły chłopak, jego problem tkwi w tym, że nie chce być dorosłym, ale się nim stał. Gdyby tylko chciał mógłby być dobry i odpowiedzialny. Boi się tego tak samo, jak ludzie swoich uczuć. Nie możemy mieć wszystkiego. Trzeba coś wybrać. Jestem pewny, że dobrze wybierzesz. – Akasuna posłał jej promienny wyraz twarzy. Odwzajemniła go, dziękując mu. Pożegnali się przy korytarzu, rozdzielając. Wiśniowowłosy stał pod drzwiami od plastyki chcąc jej otworzyć, jednak one już były… otworzone. Sasori spojrzał przez małą szparkę, widząc obydwojga całujących się uczniów.

Sasori osłupiał. Otworzył ze zdziwienia usta, chcąc coś powiedzieć. Widział jak Deidara i Konan pozostali w namiętnym pocałunku. Dostał w ryj. Emocjonalnie dostał prosto w twarz. Przyglądał się obrazowi i z goryczą przełykał ślinę. To był wstrząs. Mężczyzna przymknął oczy i zszedł po schodach prosto do samochodu. Akurat teraz gdy zaczynało się między nimi układać. Gdy coś zaczęło iskrzyć. Sasori oparł się o szybę i uderzył ręką w kierownice. Całą drogę do domu wracał wściekły. 

Po tym całym tym zdarzeniu z Konan, blondyn był dość skołowany. Jak każdego poranka, w środku dni roboczych, buntownika obudziła Naine. Sam nie wiedział o co chodzi, więc wolał się w to nie wtrącać i iść szybko do szkoły. Wczorajszy pocałunek z Konan chodził mu po głowie. Widział, że niebieskowłosa nie była szczęśliwa, sama na pewno teraz żałuje tego czynu wykonanego pod wpływem emocji. Pierwszą lekcja była oczywiście sztuka. Wolał się nie spóźnić. Sasori był teraz zły i było mu przykro. Nie dość, że podczas konkursu uczniowie nie pokazali całego swojego talentu, to wczoraj na sam koniec zobaczył pocałunek swoich uczni. Dei zabrawszy kanapki, wyszedł z domu w zimowej kurtce. Śnieg padał bezustannie, a święta zbliżały się wielkimi krokami. Młody mężczyzna niezbyt lubił ten czas. Wspominał wtedy rodziców, tą rodzinną atmosferę, której teraz nie było, chociaż jego siostra bardzo się starała sprawić by nie czuł się samotny. Droga do szkoły bardzo się dłużyła, a już w połowie, blondyn zrezygnował i pojechał autobusem. Była już ósma godzina, gdy wszedł do szkoły. Pośpieszył się więc, by się nie spóźnić, jednak i tak dotarł do klasy długo po dzwonku. 
- Przepraszam za…
- Usiądź Katsu. -Akasuna przerwał mu w połowie zdania. Deidara zdziwił się, gdy usłyszał swoje nazwisko. Sasori był naprawdę wściekły, więc postanowił mu nie przeszkadzać i posłusznie usiadł na swoje miejsce obok swojej koleżanki, Konan. –Dobrze, więc do tablicy podejdzie Tenshi i odpowie na wszystkie pytania zawarte na tablicy - Czekoladowooki oparł się koło biurka, obserwując swoja uczennice. Zmrużył oczy, przypominając sobie wczorajszą scenę, którą widział. Rozprostował się i zakrył oczy grzywką.
- Niestety, nie potrafię tego rozwiązać. - Konan pokręciła ze zrezygnowaniem głową, odkładając pisak na biurko mistrza. Sasori zaśmiał się, siadając na swoim krześle.
- Czyżby nie było wczoraj czasu na naukę? Przecież byłaś w tym niesamowita. - Nastolatka odwróciła wzrok, patrząc na Deidarę, jakby szukając u kogoś pocieszenia. Blondyn podniósł brew ze spokojem obserwując całą scenę i opierając się o ławkę.
- Ej, Mistrzuniu. To wykracza poza program chce ci przypomnieć. Konan nie ma obowiązku tego umieć, nie? - Akasuna wstał, podchodząc do ucznia. Uśmiechnął się i zabrał ze sobą zeszyt złotookiej. Postawił jej jedynkę, od razu wstawiając ją do dziennika. Była to jej pierwsza jedynka z owego przedmiotu. Wszyscy uczniowie chcieli stanąć w obronie koleżanki, jednak nie było na to czasu, ponieważ odezwał się ktoś inny.
- No i jak Konan? Miałem z tobą pewne plany, na świadectwie miałaś mieć wyróżnienie z mojego przedmiotu, miałaś u mnie studiować, jednak widzę, że nie chcesz. Uwierz, znajdę kogoś na twoje miejsce. - Dziewczynie zaszkliły się oczy, jednak starała się to szybko ukryć. Nie były one łzami z powodu przykrości. Sasori jej mistrz zachował się wobec niej bardzo sucho. Jak nigdy, dostać coś takiego od osoby, którą się nad podziw szanowało, to okrutne. - Mogłaś się tego nauczyć, a teraz pła..
- Sasori, ucisz się już.- Blondyn podszedł do swojej przyjaciółki, zabierając jej zeszyt i wydarł kartkę na której była jedynka. Akasuna ugryzł się w wargę, za to nastolatka posłusznie usiadła na swoje miejsce.
- Zostaniesz dziś, nie mam akurat w tym momencie ochoty na rozmowę z tobą. Przejdźmy do lekcji.

W klasie panowała „nieciekawa” atmosfera. Najróżniejsze uczucia wisiały w powietrzu. Można by wyczuć jak bardzo są gęste, iż można by było je przeciąć kataną, albo ukuć zwyczajnym nadgryzionym ołówkiem. Tak też robił Nagato, dźgając niewidoczny cel. Cały czas trafiał równo w jeden niewidoczny obiekt. Być może wyobrażał sobie oko lub czoło swojego nauczyciela sztuki. W tej chwili naprawdę każdy miał ochotę wręcz zabić Akasunę Sasoriego. Konan była lubiana w klasie, więc miała poparcie, a Sasori mógł wiele stracić. Czy go w tej chwili to obchodziło? Oczywiście, że nie. Wściekłość jego osoby można było zauważyć pod osłoną aury.Lekko fioletowej poświaty wokół „wiśniowego-rudzielca”, którą Deidara niewątpliwie widział, jednak nie miał pojęcia, czemu ona się uaktywniła. Cała lekcja minęła niczym pstryknięcie palcami. Klasa milczała, Sasori również nie odzywał się na lekcji. Podał to, co trzeba zrobić, a reszta - chcąc, nie chcąc - musiała to wykonać.

-Sasori, hej… Saso, co ci jest?- Gdy cała sala opustoszała i minęło siedem następnych godzin, buntownik pojawił się w pomieszczeniu, w którym uczył mistrz sztuki. Długowłosy blondynek pomachał swą bladą ręką przed oczami starszego. Domagał się odpowiedzi. Chciał wiedzieć, co mu jest, niezwykle mu na nim zależało. Tak samo jak na Konan. Musiał rozwiązać całą tą sytuacje, dlatego całkiem opanowany usiadł na biurku, palcem wyłączając ekran monitora, w który nauczyciel, wlepiał wzrok już od jakiś kilku godzin.Oburzony czerwonowłosy podniósł się, krótko przejeżdżając oczami po twarzy blondyna.- Sasori, co Ci jest? Wiesz… Przepraszam za to na lekcji, jeśli o to chodzi, ale to było mega niesprawiedliwe, wiesz o tym. Konan jest wspaniała w tym, co robi…

- Jeśli ci się tak podoba to idź ją lepiej pociesz. Droga wolna.-Ton mężczyzny był tak obojętny, że Deidara został totalnie zirytowany, czując jakby ktoś dał mu w twarz.

-Dobra, mam cię dość, o co ci, do cholery chodzi?! Wyżywasz się na niej, na mnie. Arisa cię tak w domu denerwuje czy jakiś ci projekt nie wychodzi?! Nie jesteśmy twoimi pieprzonymi marionetkami do zabawy, ani ja, ani ona, a Ty Sasori nie jesteś najważniejszy.- Pękł. Blondyn kończąc ostatnie słowa złapał nauczyciela za koszulę trzymając ją mocno przy szyi. Dorosły mężczyzna patrzył na niego wciąż zły, a to wszystko w nim coraz bardziej rosło. Błyskawice, grzmoty i chłód jaki między nimi teraz powstał został… nagle zniszczony. Obydwa przyspieszone oddechy, zaczynały robić się coraz cichsze. Wiśniowowłosy podniósł swoje ręce do góry, łapiąc lekko za nadgarstki młodszego chłopaka, który nadal trzymał go za kremową koszulę.

-Widziałem was. Nie chce tego więcej widzieć.- Sasori opuścił głowę, a osoba stojąca obok niego nie miała pojęcia co się dzieje. Oczy Deidary otworzyły się. Światełka zostały zapalone, blask przed oczami pojawił się.  W jednej prostej chwili wszystko zgrało się w jedną spójną całość. Młody buntownik opuścił swe ręce, szybko przeskakując oczami z jednego punktu na następny.

-Sasori, jestem idiotą, wiem, ale czy ty… jesteś o mnie zazdrosny?- Blondyn mówiąc to uśmiechnął się trzymając głowę nisko opuszczoną. Przysunął się bliżej mężczyzny i popatrzył w jego czekoladowe oczy. - Przepraszam, zrekompensuje ci że musiałeś to widzieć, ale nie wyżywaj się na Konan i… usuń jej tą jedynkę. - Dei puścił mu oczko, czując jak robi mu się gorąco. Czuł jak zalewa się potem. Sądził, że nie będzie  w stanie zrobić czegoś takiego. Przyciągnął swoją twarz na wysokość jego. Uśmiechnął się desperacko i przełamał ostatnią granicę pomiędzy nimi. Wszystko w nim wręcz wirowało, czując zarazem, że musi napisać sprawdzian, od którego będzie zależało jego całe życie. Oblizał gorączkowo swoje usta, delikatnie drżąc. Akasuna zamarł, stał jak przykuty do ziemi, bądź zaczarowany, nie potrafił się oprzeć błękitnym oczom swojego ucznia, oraz bliskości jaką pozwolił mu ukazać Dei. Obydwoje przymknęli swoje oczy, łącząc swoje usta w pocałunku. Dźwięk bijących serc mieszał się ze stresowym oddechem. Wędrówka języków rozpoczęła się, a buntownik próbował zagłuszyć w sobie jęk, jaki chciał wydobyć, gdy Sasori położył dłoń na jego plecach. Popadli w trans. Początkowo byli przerażeni tym, że oni – uczeń i nauczyciel – pocałowali się namiętnie. Potem tym, że ktoś może ich nakryć, następnie dopadła ich myśl jak całować, żeby nie być zbyt nachalnym, ale również przesadnie nieśmiałym. Odnaleźli swój własny rytm. Deidara oderwał się od swojego mistrza, patrzył na wzorek przy kołnierzyku przy szyi. Nie mógł uwierzyć w to co się stało. Artysta pełnej klasy, odkręcił się spoglądając na okno. Blondyn szukał słów, zdań, na to co mógłby powiedzieć, ale nie potrafił. Uśmiechnął się chwilowo, kładąc palce na swoich ustach i wyszedł bez słowa. Zakończył to, co wspólnie stworzyli. Magia prysła. Sasori zamknął oczy, z uśmiechem patrząc na kwiaty stojące na biurku. 
Biegł, coraz szybciej. Nawet chyba nie sądził, że tak potrafi. To było przerażające, z jaką prędkością poruszał się młody buntownik. Po kilku minutach, gdy już się oddalił, zatrzymał się przed wielkimi drzwiami, które prowadziły do szatni oraz sali gimnastycznej. Wciąż ciężko oddychając, objął rękoma, swoje nogi, a głowę położył na kolanach. Jego serce tak głośno biło, że było gotów wyskoczyć, usiąść przy Deidarze i robić za psychologa pytając się, co mu dolega. Kręcił się na swoim miejscu, chciał się wrócić, dalej całując cudownie słodkie usta swojego nauczyciela. Chaotycznie myśli, które krążyły w mózgu chłopaka, wywierciły mu ogromną dziurę, bo nic już nie rozumiał. Być może nawet nie chciał tego rozumieć, chciał tylko, dotyku Sasoriego. Jego rąk, ust, oczu… Nieświadomie fantazjował, gdy nagle ogromne drzwi otworzyły się, a stał w nich, mężczyzna starszy, długo włosy z bladą cerą.

-Ziom, co tu robisz? Wyglądasz jakbyś zrobił coś… za co mógłbyś mieć mega przypał, a jednak tak kozackiego, że przybije ci już teraz brawa.- Tak samo uczynił. Orochimaru usiadł obok chłopaka uśmiechając się, choć ciekawość niesamowicie go zżerała. – Noozioom, mów.
-Orochimaru… Ja no ten…

-No co? Może mi jeszcze powiesz, że całowałeś się z nauczycielem?- Brunet zatrzymał się, widząc zarumienioną twarz chłopaka.-Nie świruj… Całowałeś się z Sasorim? 

7 komentarzy:

  1. To było świetne! Mam nadzieje, że Sasori usunie tą jedynkę. Ciekawi mnie to czy Deidara powie o tym pocałunku z Sasori Konan.
    Aga

    OdpowiedzUsuń
  2. To nadało sens memu życiu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hah, będzie coraz więcej teraz takich momentów :)

      Usuń
  3. Kyaa~~♥ Dziękuję Wam, że się urodziłyście *^* Rozdział wspaniały. Kocham Was i jestem Wam wdzięczna ~~♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A my dziękujemy, że coraz więcej osób czyta to opowiadanie. Licznik odwiedzin coraz bardziej rośnie i chciałby byśmy widzieć jak komentujecie rozdziały, jest nam bardzo miło czytając takie rzeczy :)

      Usuń
  4. Dlaczego ja to dopiero teraz przeczytałam! W końcu się pocałowali =w= ciekawe co mu powie Orochimaru i jak na to zareaguje Konan jeżeli sie dowie xd

    OdpowiedzUsuń